W położonej w pobliżu granicy z Holandią, belgijskiej, atomowej elektrowni Doel doszło do wybuchu. Powstały w jego następstwie pożar zniszczył instalacje elektryczne jednego z budynków. Na razie nie ma informacji, by ktoś ucierpiał.
Zdarzenie może być kolejnym argumentem za wyłączeniem siłowni. Zresztą w Belgii mocne są głosy, aby zamknąć wszystkie jeszcze czynne bloki jądrowe. Na to jednak nie chce się zgodzić rząd. Pięć czynnych bloków (oprócz Doel także w Tihange) to ponad 5000 MW zainstalowanej mocy. Ich wyłączenie oznaczałoby, że Belgia straciłaby około połowy swojego zaplecza energetycznego.
Belgijski zakład jest jednym ze starszych działających wciąż w Europie. Pierwsze dwa bloki zaczęły pracę jeszcze w 1975 roku.
Sporo szumu wokół zakładu powstało przy okazji bloku numer trzy. W 2012 roku inspekcja za pomocą ultradźwięków wykazała ogromną liczbę mikropęknięć w korpusie reaktora. Jednak po dalszej kontroli została on dopuszczony do dalszego użytkowania.