Coraz częściej słyszymy o zielonych budynkach, budynkach z zielonymi lub środowiskowymi certyfikatami. Mnogość systemów, choć sprzyja popularyzacji idei energooszczędności, utrudnia obiektywne porównanie jakości budynków - mówi Maria Dreger, menedżer ds. norm i standardów w Rockwool Polska i ekspert Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości.
- Warto przypomnieć, że nie istnieje jeden, uniwersalny system oceny. Najczęściej w Polsce można spotkać certyfikaty amerykańskiego LEED (Leadership in Energy and Environmental Design), brytyjskiego BREEAM (Building Research Establishment Environmental Assessment Method) lub niemieckiego DGNB (Deutsches Gütesiegel Nachhaltiges Bauen). Zaawansowane są również prace nad wspólnym systemem europejskim, na bazie norm PN EN, opracowanych przez CEN-owski Komitet Techniczny 350 . To dobra inicjatywa, bo tego rodzaju oceny powinny być transparentne, mierzalne i porównywalne, a może wręcz najlepiej, gdyby istniał jeden powszechnie uznany i stosowany. I taką szansa jest system europejski, który z założenia ma być dobrowolny – mówi Maria Dreger, menedżer ds. norm i standardów w Rockwool Polska i ekspert Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa
regulamin.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Za dużo certyfikatów energooszczędnych budynków?