Jeśli zmiany polityczne spowodują dodatkowe, a oceniane już na dekadę, opóźnienia w inwestycjach, to władze będą musiały wpuścić na rynek nowych graczy lub prywatyzować dopiero co powstałe grupy energetyczne - pisze "Gazeta Prawna".
Jak mówi Krzysztof Tchórzewski, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za energetykę, żeby zachować bezpieczeństwo energetyczne kraju, od 2012 roku przez najbliższe 10-12 lat trzeba oddawać 800-1000 nowych MW rocznie (to oznacza roczne inwestycje rzędu ponad 1 mld euro).
Jeśli przygotowania inwestycji nie przyspieszą, co pokażą najbliższe miesiące, to ten czy następny rząd będzie musiał wpuścić na rynek nowych graczy lub znacznie szerzej i szybko prywatyzować energetykę. Obecne i nieobecne w Polsce zagraniczne grupy energetyczne wyprzedzają nas o lata, jeśli idzie o planowanie inwestycji. Ale i one nie będą wchodziły w ciemno.
Jakub Radulski, prezes Alstom Power w Polsce zauważa, że należy mieć wizję docelowego modelu polskiej energetyki, bo jak każdy będzie mówił, że chce sobie zbudować blok, to banki nie potraktują go jako realnego partnera. Inna rzecz, której ciągle nie ma, to ścieżka cenowa dla energii, której od dawna nie można zdefiniować. Władze nie chcą powiedzieć, że energia będzie droższa, a ona się taka po prostu stanie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: 1 mld euro potrzeba rocznie na energetykę