Nawet 2,5 mln ton węgla może w tym roku,zamiast do elektrowni, trafić na przykopalniane składowiska, jeżeli nadal będzie spadać popyt na energię elektryczną - szacuje Kompania Węglowa, na podstawie sygnałów firm energetycznych.
W działającej na południu Polski grupie Tauron, która jest krajowym liderem w sprzedaży energii klientom indywidualnym, w styczniu i lutym sprzedaż zmalała średnio o ok. 5 proc. Energetycy tłumaczą to przede wszystkim spadkiem produkcji w energochłonnych branżach.
"Wśród klientów z sektora hutniczego sprzedaż zmniejszyła się o ok. 33 proc., w motoryzacji ok. 32 proc. O 8 proc. mniej energii zużyły firm z branży budowlanej" - wyjaśnił dyrektor departamentu komunikacji rynkowej w grupie Tauron, Paweł Gniadek.
Co ciekawe, wśród klientów indywidualnych zanotowano niewielki, 1-procentowy wzrost sprzedaży prądu. Energetycy postrzegają tę grupę
odbiorców jako stabilną, mimo niewielkich wahań. Liczą się natomiast z dalszymi spadkami zapotrzebowania w przemyśle, co może przełożyć się na spadek zużycia węgla.
Na obszarze działania spółek dystrybucyjnych grupy Tauron, Enion i EnergiaPro, do których należy infrastruktura dostarczająca energię od Krakowa po Wrocław, zanotowano spadek sprzedaży większy od średniego w grupie - w porównaniu do początku 2008 r. sięgnął on 10 proc.
"5 proc. dotyczy spadku sprzedaży energii przez spółki naszej grupy, a 10 proc. - spadku ilości energii, pochodzącej także od innych sprzedawców, a dostarczanej za pośrednictwem naszej sieci przesyłowej. Oznacza to, że również inne grupy energetyczne, posiadające klientów na obszarze działania dystrybutorów Taurona, zanotowały spadki sprzedaży" - wyjaśnił dyr. Gniadek.
Około 4-procentowy spadek sprzedaży energii zanotował w styczniu i lutym koncern Vattenfall, dostarczający energię do ponad miliona klientów na Górnym Śląsku. Jak powiedział rzecznik firmy, Łukasz Zimnoch, dane te obejmują zarówno klientów biznesowych, jak i indywidualnych.
Choć Vattenfall zakłada utrzymanie sprzedaży na zbliżonym do ubiegłorocznego poziomie, przedstawiciele firmy potwierdzają, że ograniczanie produkcji w przemyśle może skutkować dalszym spadkiem zapotrzebowania na prąd. Na razie jednak trudno szczegółowo
prognozować, o ile mniejsze może być z tego powodu zapotrzebowanie na węgiel. W ubiegłym roku Vattenfall, który jest producentem energii i ciepła w Warszawie, dla zaspokojenia swoich potrzeb musiał w większym stopniu posiłkować się importem węgla.
O tym, że nawet kilkuprocentowe spadki popytu na prąd przełożą się na wielkość sprzedaży węgla, przekonani są przedstawiciele Kompanii Węglowej, która jest największym dostawcą węgla dla energetyki. W tym roku KW zakładała dostarczenie do elektrowni ok. 2,2 mln ton węgla więcej niż w zeszłym roku. Teraz liczy się z tym, że nawet 2,5 mln ton z prawie 23 mln ton prognozowanej sprzedaży (ponad 10 proc.) może trafić na zwały.
"Jeżeli spadek zapotrzebowania na energię okaże się trwały i postępujący, energetyka może nie odebrać od nas w tym roku ok. 2,5 mln ton zakontraktowanego węgla, co może skutkować ubytkiem w przychodach rządu 660 mln zł" - ocenił rzecznik Kompanii, Zbigniew Madej.
Z szacunków wynika, że tylko Polska Grupa Energetyczna, należąca do trzech największych klientów KW, mogłaby odebrać ok. 800 tys. ton węgla mniej niż planowano.
Problemu w tej skali nie widzi natomiast drugi pod względem wielkości krajowy producent węgla energetycznego - Katowicki Holding Węglowy (KHW). Zdaniem dyrektora Jarosława Kwiecińskiego z tej firmy, na razie nie widać zagrożeń, które przekładałyby się na spadek sprzedaży i konieczność korekty tegorocznych planów.
"Mamy pełny portfel zamówień. Z większością dużych klientów mamy zawarte długoterminowe umowy. To stabilni odbiorcy. Nie mieliśmy dotąd z ich strony sygnałów o spodziewanym zmniejszeniu zapotrzebowania" - powiedział Kwieciński.
Jak mówią energetycy, z szacunkowych danych wynika, że na wyprodukowanie jednej megawatogodziny energii elektrycznej potrzeba ok. 10 gigadżuli z węgla, czyli ok. pół tony tego surowca. Gdyby krajowe zużycie prądu spadło o ok. 10 proc., oznaczałoby to co najmniej 2,5-3,5 mln ton węgla kamiennego mniej; spadek zużycia dotknąłby też węgiel brunatny.
Zarówno przedstawiciele górnictwa, jak i energetyki, nie wiążą sytuacji związanej ze spadkiem zapotrzebowania na energię z problemem ewentualnej renegocjacji cen węgla, którą postuluje energetyka. W tym roku węgiel dla elektrowni zdrożał o ponad 40 proc. Górnicze spółki nie chcą renegocjować cen, argumentując, że podwyżka pokrywa rosnące koszty.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: 2,5 mln ton węgla może trafić na składowiska z powodu spadku zużycia energii