Ponad 77 proc. pracowników elektroenergetycznej firmy CEZ, obsługującej Sofię i zachodnią część Bułgarii, rozpoczęło w czwartek strajk - poinformował w radiu publicznym szef komitetu strajkowego w przedsiębiorstwie Denko Rojdew.
Pracownicy domagają się 25-procentowej podwyżki, a w ostatniej fazie negocjacji kierownictwo podniosło swoją propozycję wzrostu płac z 19 do 23 proc., liczonego jednak od niższej podstawy. Nie ma też zgody co do wysokości premii. Główną jednak kwestią niezgody są plany redukcji zatrudnienia w firmie.
CEZ planuje 30-procentową redukcję personelu do końca stycznia 2009 roku, co spowoduje, że zwolnionych zostanie ok. 400 energetyków. Związki domagają się nowej umowy zbiorowej, chroniącej ich przed zwolnieniami. Strajk jest bezterminowy; potrwa do osiągnięcia porozumienia z pracodawcami - zapowiedział Rojdew. "Poszliśmy na wystarczająco duży kompromis, dalej cofać się nie możemy" - dodał.
Pytania o skutki strajku dla klientów firmy Rojdew skierował do kierownictwa. "Pracownicy już nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa strajku" - podkreślił. Według niego kierownictwo nie zrozumiało żądań pracowników i nie przedstawiło przekonujących argumentów, które uniemożliwiałyby spełnienie postawionych przez związki warunków.
Dyrektor CEZ-Bułgaria Jan Roszka zapewnił, że nie będzie przerw w dostawach energii elektrycznej, a awarie będą usuwane na czas.
Państwowa agencja regulująca ceny i jakość usług energetycznych, uprzedziła, że za zakłócenia w dostawach prądu firmie grozi grzywna do 1 mln lewów (500 tys. euro), a organizatorom strajku - do 60 tys. lewów (30 tys. euro). Strajk w CEZ jest możliwy, gdyż w 2007 roku parlament zniósł obowiązujący od początku lat 90. zakaz strajków w energetyce, a także na kolei i w szpitalach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bezterminowy strajk energetyków w Sofii