Duża część obecnie pracujących bloków energetycznych to jednostki mocno wyeksploatowane, o niskiej sprawności oraz wysokiej emisji CO2, NOx oraz tlenków siarki. Po wielokrotnych remontach generalnych okres żywotności tych jednostek dobiega końca.
„Prognozowana moc bloków wyłączanych do roku 2020 wyniesie ok. 7000 MW. Rozpisane przetargi na dzień dzisiejszy (w różnym stopniu zaawansowania) dotyczą również mocy ok. 7000 MW. Biorąc pod uwagę, że okres budowy kompletnego bloku energetycznego z instalacjami towarzyszącymi wynosi +/- 5 lat łatwo policzyć, że kilka jednostek będzie musiało być realizowanych jednocześnie” - mówi Gabriel Ligęska, Kierownik Sekcji Energetyki i Budownictwa TÜV Rheinland Polska Sp. z o.o.
Realizacja kilku obiektów jednocześnie to duże wyzwanie dla krajowych firm we wszystkich fazach realizacji inwestycji. Biura projektowe zatrudniają ograniczoną liczbę inżynierów z dużym doświadczeniem, więc projekty w poszczególnych branżach będą musiały być realizowane przez inżynierów z mniejszym stażem. Pośpiech wynikający z napiętych harmonogramów inwestycji, może powodować błędy projektowe, które niewykryte mogą skutkować wadliwymi rozwiązaniami.
Problem z brakiem odpowiedniej ilości doświadczonej kadry nie dotyczy jednak tylko biur projektowych, ale również generalnych wykonawców oraz firm podwykonawczych, które bezpośrednio realizują prace. Błędy na tym etapie mogą spowodować opóźnienia generujące straty zarówno dla inwestora jak i wykonawców, w związku z karami umownymi.
„Podczas realizacji tak wielu inwestycji jednocześnie, szansą na uniknięcie błędów jest prowadzenie inspekcji strony trzeciej już na etapie wykonywania projektu” - wyjaśnia ekspert TÜV Rheinland Polska. „Dotychczas tego typu inspekcje były traktowane przez inwestorów, jako generujące niepotrzebne koszty, w związku z czym próbowali wykonywać je przy udziale własnego personelu.
W obliczu możliwych zagrożeń przy tak poważnych inwestycjach coraz liczniejsza grupa inwestorów decyduje się na skorzystanie z pomocy niezależnych inspektorów, ograniczając rolę swoich służb do sprawdzania raportów” - podsumowuje Ligęska.