Bułgarskie Ministerstwo Gospodarki i Energetyki płaciło blisko milion euro miesięcznie za realizację projektu budowy drugiej elektrowni atomowej rok po jego oficjalnym wstrzymaniu - poinformowała prokuratura. Straty skarbu państwa ocenia się na 197 mln euro.
Przeszukano firmy, które otrzymywały pieniądze za prace nad projektem "Belene" po 29 marca 2012 roku, kiedy ówczesny centroprawicowy rząd podjął decyzję o wstrzymaniu budowy drugiej elektrowni atomowej z powodu zbyt wysokich kosztów.
Mimo tej decyzji Państwowa Spółka Energetyczna, która zarządza sektorem energetycznym, kontynuowała wpłaty w wys. 950 tys. euro miesięcznie.
Dwoje z zatrzymanych to byli dyrektorzy spółki. Według prokuratury zarzuca się im umyślną niegospodarność.
Minister gospodarki i energetyki Dragomir Stojnew poinformował, że według wstępnych ocen resortu w zakresie samej energetyki można mówić o stratach w wys. prawie 200 mln euro w ostatnich trzech i pół roku, zbiegających się z kadencją poprzedniego rządu. Straty są wynikiem zarówno błędnych decyzji, niedostatecznej kontroli, jak i sprzeniewierzeń, badanych już przez prokuraturę.
Dotyczą one według ministra nie tylko projektu drugiej elektrowni atomowej, lecz również wprowadzenia dodatkowych taryf za przesyłanie energii elektrycznej, braku kontroli państwa nad działalnością dostawców prądu, sprzedaży za niską cenę akcji skarbu państwa w tych spółkach, wprowadzenia wysokich dodatków za zieloną energię, obciążających odbiorców.
Jednym z celów wybranego w maju rządu Płamena Oreszarskiego było obniżenie ceny prądu. Od początku sierpnia udało mu się zredukować ją prawie o 5 proc. Według krytyków rządowej polityki w energetyce odbywa się to jednak kosztem inwestycji w sektorze i jest nieefektywne na dłuższą metę.