Co dalej z tym rynkiem mocy?

Co dalej z tym rynkiem mocy?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Inwestycje oddaliły w czasie widmo wystąpienia deficytu mocy szczytowych, ale problem może wrócić. Nie ma więc kasacji koncepcji wprowadzenia rynku mocy, ale nadal nie ma też decyzji, jaki to ma być rynek. Inwestorzy, ale też regulator, oczekują rozstrzygnięć, bo wprowadzenie nowych regulacji nie musi być łatwe, a czasu na decyzje o kolejnych inwestycjach nie ma zbyt wiele - wynika z debaty "Energetyka - rynek mocy" przeprowadzonej podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Rozpoczynający dyskusję Henryk Majchrzak, prezes zarządu PSE, przypomniał w jakich warunkach rozpoczęła się publiczna debata na temat rynku mocy w Polsce. A było tak, że ze wszelkich analiz wynikało, że w latach 2015-2016 Polska zderzy się z deficytem mocy szczytowych. To był efekt rachunków pokazujących, że za likwidacją starych jednostek wytwórczych nie nadążają inwestycje odtworzeniowe. W końcu jednak przez Eneę, Taurona Polską Energię, PGE, a także przez PKN Orlen zostały podjęte decyzje o budowie nowych bloków energetycznych o dużej mocy. Poza tym zostały zatrzymane plany likwidacji starych bloków (są teraz w tzw. rezerwie operacyjnej), a ponadto PSE zakontraktował 200 NW (negawatów).

- Nawet teraz są takie okresy kiedy bilans mocy spada niebezpiecznie, bo nawet do 500 MW nadwyżki, co jest bardzo mało (…). Okresowo sytuacje mogą być trudne, ale podsumowując do 2021-2022 mamy sytuację względnie pod kontrolą - ocenił prezes Henryk Majchrzak.

Z przeprowadzonego jesienią ub.r. przez URE badania planów inwestycyjnych energetyki w segmencie wytwarzania, które Maciej Bando, prezes URE, nazywał apetytami wytwórców, wyłaniał się nieco bardziej optymistyczny obraz niż z analiz PSE. Badania URE pokazały, że jeśli chodzi o możliwości bilansowania podaży i popytu na moc powinniśmy czuć się bezpiecznie do połowy następnej dekady.

- Analizy prowadzone przez nas i PSE mogą się trochę różnić, min z tego powodu, że uwzględnialiśmy jednostki niedysponowane centralnie. Stąd rok czy dwa lata różnicy i myślę, że to nie jest istotne. Moim zdaniem niepokojące jest to, że mówimy o zjawisku ( deficyt mocy - red.), które będzie nam groziło powiedzmy za lat 10, a optyka decydentów działa w krótszej perspektywie. I to jest to, co mnie martwi, bo oczekuję podjęcia dzisiaj rozmów, przygotowania dzisiaj rozwiązań, które zapewnią nam bezpieczną przyszłość, a jak na razie tego nie widać - wskazywał prezes Bando.

Debata pokazała, że także z punktu widzenia koncernów energetycznych pożądane jest nakreślenie jasnej perspektywy wprowadzenia, mówiąc ogólnie, rynku mocy. Zmiany wywołane wdrażaniem polityki klimatyczno-energetycznej wypychają z rynku bloki konwencjonlane, wywołują presję na spadek cen hurtowych i inwestycje w energetykę konwencjonalną czynią nadal nader ryzykownymi.

- Podane zostały ciekawe informacje, z których wynikało, że po 2025 roku może nam zabraknąć mocy nawet w podstawie. To oznacza, że inwestując teraz tak naprawdę odtwarzamy moce, które znikną za 15-20 lat. Ryzyko, które dzisiaj podejmują grupy energetyczne i które będzie trzeba podejmować w najbliższych latach może być podobne, bo w przyszłości sytuacja pewnie wcale nie będzie bardziej klarowna niż teraz. Pojawią się pewnie jeszcze czynniki ryzyka, o których dzisiaj nie wiemy. Natomiast jeśli mamy mieć rynek mocy, to mam nadzieję, że to będzie w miarę proste rozwiązanie pozwalające na skwantyfikowanie ryzyka inwestycyjnego na przyszłość. I wprowadzane z jasnym przesłaniem, a mianowicie po to właśnie, żeby zabezpieczyć przyszłość. Nie jesteśmy tutaj tylko na chwilę. To co wybudujemy, będzie nam służyć kilkadziesiąt lat - wskazywał Grzegorz Kinelski, członek zarządu ds. handlowych Enei.

Dariusz Niemiec, dyrektor Departamentu Operatora Rynku i Obsługi Handlu w Tauron Polska Energia, odnosząc się do informacji przekazanych przez PSE i URE, wyraził opinię, że jeśli chodzi o czas bezpieczeństwa kraju, pod względem możliwości bilansowania mocy, raczej skłania się ku ocenom PSE.

- Pan prezes Bando raczył powiedzieć, że informacje płynące z ankiet to są apetyty wytwórców i to jest dobre stwierdzenie, bo to jest rzeczywiście plan, a do tego, żeby plan mógł być zrealizowany, musi być odpowiednie otoczenie gospodarcze, muszą być warunki, żeby zrealizować ten plan, który jest jakby celem maksimum, a ile z tych planów się ziści za 10 lat, to trudno powiedzieć. (…) 10 lat to jest naprawdę bardzo długi okres czasu i jak nie będzie odpowiedniego gospodarczego otoczenia w Polsce i przede wszystkim w Europie, to na pewno z tych planów może się ziścić zdecydowanie mniejsza część - oceniał dyrektor Dariusz Niemiec.

Przedstawiciel Taurona Polskiej Energii ocenił, że warunki do działania energetyki konwencjonalnej na takim rynku energii, jak obecnie, czyli jednotowarowym, są coraz gorsze. Podawał dane wskazujące m.in. jak bardzo zmienny jest to rynek (w 2014 roku najmniejsza produkcja w godzinie energetyki wiatrowej to było 5,88 MW, a największa 3553 MW) i w jakiej skali źródła wiatrowe, trzeba pamiętać, że subsydiowane, odbierają prace elektrowniom konwencjonalnym.

- Stare powiedzenie "maszeruj albo giń" można odnieść do rynku jednotowarowego energii w sparafrazowanej formie "sprzedawaj albo giń". Jeżeli sprzedajesz masz przychód i żyjesz, a jeżeli nie sprzedajesz, nie masz przychodu, stoisz w rezerwie, to praktycznie giniesz. To było prawdą do 2014, kiedy została wprowadzona operacyjna rezerwa mocy, która złagodziła problem. Niemniej coraz trudniej funkcjonować i trudno utrzymywać istniejący majątek, którego stopień wykorzystania jest coraz mniejszy. Na przykład jeden z bloków energetycznych należących do nas osiągnął w 2014 roku stopień wykorzystania mocy zainstalowanej na poziomie około 7 proc. i to operator wykorzystywał go w tych niecałych 10 proc. po to, żeby zbilansować system i żeby klienci mieli ciągłość dostaw energii. Nie sposób utrzymać tak wykorzystywanego majątku, jeżeli nie wprowadzimy modelu, który w sposób rynkowy wyceni moc - wskazywał dyrektor Niemiec.

Dr Jan Rączka z Forum Analiz Energetycznych wskazał, że w pewnym stopniu utrata rynku przez konkurencję PGE, to także skutek uruchomienia jakiś czas temu przez tę grupę nowego bloku 950 MW w Bełchatowie. Podkreślał także, że w założeniach rynku konkurencyjnego bardzo ważna jest swoboda wejścia i wyjścia z rynku, co było komentarzem do informacji podanej przez dyrektora Niemca (że trzeba powiadomić PSE o zamiarze odstawienia bloku trzy lata przed planowanym terminem odstawienia).

- Utrzymujemy na naszym rynku za dużo mocy, a w związku z tym ceny energii na rynku nie rosną i nie ma bodźca do stymulowania inwestycji - komentował dr Jan Rączka.

Tomasz Dąbrowski, dyrektor Departamentu Energetyki Ministerstwa Gospodarki, niejako odpowiadając na tezę dr Rączki poinformował, że w tym roku minister gospodarki opublikuje raport z wyników kontroli bezpieczeństwa elektroenergetycznego i tam zostaną podane aktualne prognozy dotyczące bilansu mocy.

- Ostatni raport był opublikowany dwa lata temu i we wnioskach końcowych sygnalizowaliśmy potrzebę podjęcia różnych działań po to, żeby sprostać przyszłym bilansom mocy. Te działania zostały w zasadzie zrealizowane i teraz jesteśmy w nieco innej sytuacji niż dwa lata temu. (…) Rynek mocy czy jakiekolwiek mechanizmy mocowe to jest przede wszystkim kwestia odpowiedzi na pytanie, czy rynek jednotowarowy może dalej funkcjonować i przy pomocy wszystkich mechanizmów wyceny energii jako towaru, które na nim są, da się funkcjonować, czy potrzebne jest skonstruowanie dodatkowej "usługi", która uzupełni przychody wytwórców i jednocześnie będzie lepiej odzwierciedlać sytuację jaka na tym rynku panuje. (…) Wydaje się, że tak dalej być nie może jak jest dzisiaj i albo trzeba będzie skonstruować kolejną interwencje na rynku w formie jakiejś płatności mocowej, albo zastanowić się nad eliminacją zakłóceń, które na rynku występują - komentował dyrektor Dąbrowski.

Dyrektor Dąbrowski podkreślił ponadto, że bariery wejścia i wyjścia na rynku wytwarzania energii są stosunkowo duże, a czas reakcji między decyzją o inwestycji i jej wejściem na rynek jest stosunkowo długi. Oznacza to, że tak naprawdę już dzisiaj trzeba podejmować decyzje, których skutki widoczne będą za kilka lat, a z kolei z konsekwencjami decyzji (wykonanymi inwestycjami) trzeba będzie żyć przez 40 czy 50 lat.

- Stąd naprawdę potrzebna jest duża ostrożność przy podejmowaniu tego typu decyzji i trzeba też uwzględniać decyzje, które będą podejmowane w państwach członkowskich sąsiadujących z nami. Działamy bowiem na rynku energii, który staje się coraz bardziej zintegrowany - wskazywał dyrektor Tomasz Dąbrowski.

Poseł Andrzej Czerwiński, przewodniczący Parlamentarnego Zespół ds. Energetyki, wskazywał na dużą rolę w debacie o energetyce, a w tym o rynku mocy, instytucji, czy firm, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo pracy systemu, a zarazem nie odnoszą korzyści ekonomicznych związanych z wprowadzaniem rozwiązań mających poprawić sytuację na rynku wytwarzania.

- W parlamencie i w rządzie musimy wszelkie argumenty za konkretnymi rozwiązaniami przekładać na rynek, czyli na ceny energii. Musimy wyważać, ile społeczeństwo ma zapłacić za bezpieczeństwo, ile dołożyć do interesu żeby za 2 - 5 lat rynek był stabilny, żeby nam destabilizacja nie zagroziła i nad tym panujemy. Słyszę podczas debat, że jakby zarzutem jest, iż ceny energii czy ciepła są za niskie, a to uniemożliwia komuś realizację celów. Moim zdaniem powinniśmy uczciwie powiedzieć, że te cele nie zostaną nigdy osiągnięte kosztem windowania cen ponad głowami odbiorców. Proponowane rozwiązania muszą też być aprobowane społecznie - komentował poseł Czerwiński.

- Ja pewnie tylko mogę ufać tym danym, które są podawane. One się trochę różnią co do horyzontu czasowego, w którym jesteśmy bezpieczni, ale bezpieczeństwo kosztuje i myślę, że jeśli chcemy mieć pewność, że mocy w przyszłości nie zabraknie, to być może trzeba za nią zapłacić. Niejako ubezpieczyć się. tak jak ubezpieczamy mieszkanie czy wyjazd na wakacje lub też powiedzieć sobie, że może się zdarzyć, iż w pewnych momentach energia nie będzie dostępna i to też jest rozwiązanie. W każdym razie w przypadku rynku mocy ja będę na pewno gorąco postulował, żeby to był faktycznie rynek - komentował Ireneusz Łazor, prezes zarządu Towarowej Giełdy Energii.

Po ocenie stanu bilansu mocy w Polsce, wskazaniu perspektywy czasowej ryzyka powstania istotnej nierównowagi w systemie, debata siłą rzeczy skoncentrowała się na zagadnieniach dotyczących potrzeby wprowadzenia rynku zdolności wytwórczych, czasu kiedy to powinno się stać, jeśli powinno, i modelu w jakim takie rozwiązanie miałoby funkcjonować. Tę część debaty zainicjował prezes Bando.

- Temat rynku mocy obchodzimy, jak się tylko da. Przestańmy o tym rozmawiać, tylko - o co apelowałem – niechaj ministerstwo gospodarki wspólnie z PSE, jako odpowiedzialni za bezpieczeństwo energetyczne kraju, w tym momencie mówimy o bezpieczeństwie generacji, powiedzą wyraźnie, że przez najbliższe dwa lata nic nie robimy, bo uważamy, że sytuacja tego nie wymaga (…), niech zaproponują jakieś modele które będziemy mogli oceniać , bo nie jest tak różowo. Oczywiste jest, że dzisiaj każdy producent powie, że rynek mocy jest potrzebny, bo będzie miał w związku z tym więcej pieniędzy. Oczywiście, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć ile więcej, ale siądźmy i wyliczmy. Ja nie wiem czy rynek mocy jest potrzebny. To nie jest moja rola, żeby oceniać, czy jest potrzebny, czy nie. To jest rola prezesa PSE i ministra gospodarki. To jest ich rola, żeby dzisiaj siąść do stołu, w ciągu najbliższego roku zadecydować, czy wprowadzamy jakieś mechanizmy, czy nie, bo cykl inwestycyjny w energetyce to 7-8 lat i de facto już jesteśmy w tym trudnym czasie - przekonywał prezes Bando.

Prezes Henryk Majchrzak kontrował wskazując, że też mógłby jak prezes Bando powiedzieć, że wykonuje ustawy i rozporządzenia i ocenił, że odpowiedzialność poszczególnych instytucji za bezpieczeństwo energetyczne de facto przenika się.

- Jakby rynek mocy był potrzebny, to, jak powiedziałem rok temu, już by był. A jak by nie był potrzebny, to byśmy się nie spotykali i o nim nie rozmawiali. Zachodzą obiektywne przesłanki do tego, żeby o tym problemie mówić. Mamy 4 tys. MW farm wiatrowych, a to jest produkcja rzędu 8 TWh. Tyle zostało zabrane z rynku elektrowniom konwencjonalnym. Teraz dochodzi fotowoltaika, połączenia trans graniczne trzeba budować, a więc znowu rynek wewnętrzny się skurczy i powstaje pytanie, czy w tej sytuacji da się funkcjonować bez dodatkowego mechanizmu rynkowego. Ja odpowiadam, że się nie da funkcjonować, czyli jakiś mechanizm rynkowy dotyczący rynku mocy jest potrzebny. (…) Moja odpowiedź brzmi: rynek i jeszcze raz rynek i trzeba go tak ustawić, żeby mieć moc, bo musimy ją mieć, a jednocześnie kupić ją możliwie tanio. (…) Moim zdaniem z decyzjami powinniśmy jednak jeszcze trochę poczekać na mechanizmy jakie wykreuje Komisja Europejska. Nie dlatego, że nie wiemy, co robić, ale dlatego, żeby rozwiązania były spójne. Poczekajmy na wytyczne. Nasze warianty - rynek scentralizowany, zdecentralizowany, rezerwa strategiczna - mamy policzone i w pewnym momencie podejmiemy decyzję, ale nie musimy tego robić w kwietniu - przekonywał prezes Majchrzak.

Tomasz Dąbrowski przypominając, że resort gospodarki już w przeszłości sygnalizował potrzebę zmian, przekonywał, że resort gospodarki ani nie chowa głowy w piasek, ani nie ucieka od decyzji, a wreszcie, że nie ma wzajemnego oszukiwania się, że jakaś interwencja nie jest potrzebna.

- Trzeba to tylko zrobić w sposób przemyślany, precyzyjny i tak, żeby to nie obciążało nadmiernie odbiorców (…) Stawianie sprawy w taki sposób, czy będzie rynek mocy, kiedy będzie rynek mocy, jest nie do końca uczciwe względem odbiorców. Minister gospodarki, OSP, odpowiadają za to, żeby te moce były dostępne, ale musimy wybrać taką metodę, żeby one były dostępne i żeby to było optymalne rozwiązanie. Różne rozwiązania są przygotowywane w różnych państwach członkowskich. Jest olbrzymia dyskusja, o której często się zapomina, a mianowicie o współpracy regionalnej między państwami i adekwatności bardziej na poziomie regionalnym niż na poziomie poszczególnych państw. Tego nie można tracić z pola widzenia, bo może się okazać, że rozwiązanie przygotowane i wdrożone naprędce będzie chybione w perspektywie wielu lat. Stąd ta ostrożność z jaką podchodzimy do rynku mocy, ale tej ostrożności nie należy odczytywać jako niechęć do mądrej interwencji. Nie da się dalej funkcjonować tak jak dzisiaj - wyjaśniał punkt widzenia resortu gospodarki Tomasz Dąbrowski.

Prezes Bando zwrócił uwagę, że rezerwa strategiczna nie rozwiązuje problemów dnia dzisiejszego, a także że materiały, które przygotował firma EY w ramach prac nad rynkiem mocy na zlecenie TGPE zawierają informację, że w II połowie lat dwudziestych niedobór mocy będzie dotyczył nie tylko Polski, ale i krajów sąsiednich.

- W związku z tym liczenie na to, że sąsiedzi nam pomogą, może być chybione. Lepiej być przygotowanym na to, żeby samemu sobie pomóc niż liczyć na to, że ktoś za nas rozwiąże problemy. A dlaczego tak namawiam, żebyśmy zrobili krok do przodu w decyzjach? Otóż dlatego, że koszty rynku mocy będą się odkładały w taryfie i nie możemy zrobić zaskakujących zmian polegających na tym, że z roku na rok taryfa wzrośnie, nie wiem, o 10-15 proc. w sposób nieprzewidywalny. To jest powód, dla którego proszę o to, żebyśmy siedli do stołu i zaczęli się przygotowywać - wyjaśniał prezes Bando.

Dyrektor Dariusz Niemiec wskazywał, że grupa Tauron doskonale wie co ma robić z gospodarczego punktu widzenia, wie czego oczekują akcjonariusze i na pewno nie będzie tolerować strat finansowych w sektorze wytwarzania. Będzie za to dążyć konsekwentnie do tego, żeby te straty zlikwidować. W kontekście rynku mocy podkreślał zaś znaczenie czasu.

- Podczas wizyty w Wielkie Brytanii odwiedziliśmy osoby, które tworzyły i wdrażały rynek mocy w Wielkiej Brytanii. Pierwsze pytanie, jakie zadaliśmy, było o czas potrzebny na wdrożenie rynku mocy, licząc od decyzji politycznej. Okazało się, że od decyzji politycznej do pierwszej aukcji mocy upłynęło pięć lat, a płatności nastąpią za kolejne 4 lata, czyli od decyzji politycznej do płatności to jest 9 lat. Wiemy, gdzie my jesteśmy i wobec tego łatwo policzyć, kiedy decyzje powinny następować. My uważamy, że im szybciej, tym lepiej. Jesteśmy za rozwiązaniami rynku mocy ponieważ rynek mocy uaktywni DSR, czyli klientów i wreszcie ten rynek pokazałby, ile tej mocy potrzebujemy. Następny warunek, który musi być w takim modelu zaimplementowany, to możliwość wyjścia z rynku, czyli wszystkie moce, które nie są potrzebne ze strategicznego punktu widzenia, powinny być wycofane, zlikwidowane - informował dyrektor Niemiec.

Rynek mocy w wydaniu brytyjskim ewidentnie nie wzbudził entuzjazmu dr Jana Rączki.

- FAE analizowało ten rynek i mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że takiego rynku mocy, jaki mają w Wielkiej Brytanii, to nie potrzebujemy. Dlatego że oni płacą miliard funtów rocznie za to, co i tak w dużej mierze pracowałoby w systemie. Dwie trzecie tej mocy, która była zaoferowana na aukcji w grudniu 2014, została zaoferowana za niską cenę, dlatego że i tak by pracowała. Natomiast cel, jakim było uruchomienie nowych mocy, chodziło w dużej mierze o gazowe, został zrealizowany w niewielkim stopniu (…) Ogólnie rzecz biorąc nasze stanowisko jest takie, że to rezerwa strategiczna jest dobrym rozwiązaniem. Natomiast nie zgadzam się z prezesem Majchrzakiem, że w przypadku DSR nie należy płacić opłaty za gotowość - komentował dr Jan Rączka.

Nie zawsze było łatwo o konkluzje, ale uczestnicy panelu nie unikali jednoznacznych ocen.

- Po tym co zostało powiedziane, to ja już nie wiem, czy w ogóle rynek mocy jest potrzebny, a mówiąc już całkiem serio, to myślę, że rozważane rozwiązania powinny być rynkowe i takie, żebyśmy nie byli inni, niż inne rynki europejskie, bo wówczas nic z tego nie wyjdzie. Natomiast jaki ten rynek ma być, czy i kiedy to może porozmawiamy o tym w Katowicach w 2016, czy 2017 roku, bo chyba rozbieżności są tak duże, że trudno znaleźć wspólny język. Ja wychodząc z tego panelu jestem pewny, że rynek mocy nie jest potrzebny - nie krył prezes Łazor.

- Waham się, co powiedzieć, ale jeśli za rok taki panel będzie, to na pewno przyjdę, także jako słuchacz. Uważam, że rynek mocy, który nam zagwarantuje inwestycje na kolejne lata, jest potrzebny. Sądzę, że znajdzie się rozwiązanie, żeby za dużo nie zapłacić, żeby obecne pokolenie nie musiało płacić za przyszłe, ale pamiętajmy też, że wszystko co teraz robimy podejmując duże inwestycje, to jest dla przyszłych pokoleń - podkreślił Grzegorz Kinelski.

- Moim zdaniem w energetyce nigdy nie jest potrzebna rewolucja, a potrzebna jest dobrze przygotowana zmiana ewolucyjna. Musimy wprowadzić stabilne zasady na bazie wiedzy, którą mamy. W interesie następnych pokoleń, ale też firm. Według mojej oceny rynek mocy będzie potrzebny. Zmiany regulacyjne, które poprzedzą ogłoszenie na jakich zasadach ma działać, wyjaśnią, co to będzie. Ale decyzję podejmie rząd jak sądzę na wniosek PSE. Aby jednak taką decyzję podjąć musimy też wiedzieć, czy w końcu powstanie elektrownia jądrowa, jaki ma być limit OZE w miksie energetycznym i w jakiej ewentualnie skali możemy liczyć na gaz łupkowy - konkludował poseł Czerwiński.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Co dalej z tym rynkiem mocy?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!