Prawny galimatias i brak współpracy zablokowały prywatyzację Zespołu Elektrowni Wodnych Niedzica - wylicza "Puls Biznesu", analizując przyczyny fiaska sprzedaży elektrowni wycenianej na 600 mln zł.
Po fiasku procesu prywatyzacji, w którym wyłączność negocjacyjną miała czeska firma Energo-Pro wraz ze spółką zależną Cambert Investments, wiceminister skarbu Tomasz Lenkiewicz zapowiedział, że ciągu kilku najbliższych miesięcy będą usprawniane działania ZEW Niedzica i porządkowane prawne zaległości, które narosły w spółce w ostatnich latach.
Według „Puls Biznesu”, mówiąc o zaległościach prawnych wiceminister miał prawdopodobnie na myśli kwestię braku tzw. zdolności aportowej części działek wykorzystywanych przez elektrownię, w efekcie czego nie mogły one być wniesione aportem do spółki i wciąż pozostają pod zarządem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Jednocześnie dziennik zwraca uwagę, że uporządkowanie sprawy zdolności aportowej gruntów wymaga współpracy ze starostą nowotarskim, który dotychczas nie chciał wydać odpowiednich pozwoleń tłumacząc to ograniczeniami prawnymi. Przypomnijmy, że samorządowcy z Podhala oraz lokalna społeczność nie byli zwolennikami sprzedaży ZEW Czechom. Czytaj więcej: Samorządowcy apelują do premiera ws. ZEW Niedzica
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Co zablokowało prywatyzację ZEW Niedzica?