Trwają prace nad wprowadzeniem rynku mocy w Polsce. Celem ustawy jest osiągnięcie zdolności ciągłej i stabilnej dostawy energii do domów i dla przemysłu. Jednak z rynkiem mocy wiążą się określone koszty. Mowa o 27 mld zł, które do 2030 r . zostaną podzielone między gospodarstwa domowe, przemysł energochłonny, małe i średnie przedsiębiorstwa.
Jak wylicza ekspert do spraw energii dr Maciej Sokołowski z Uniwersytetu Warszawskiego, mowa jest o 27 mld zł, które do 2030 r . zostaną podzielone między gospodarstwa domowe, przemysł energochłonny, małe i średnie przedsiębiorstwa.
− Każda z tych grup zapłaci swoją część. Tak się składa, że dużą część ma zapłacić sektor małych i średnich firm oraz gospodarstwa domowe, mówi ekspert.
Jak wyjaśnia, obecna propozycja ministerialna nie przewiduje sztywnego wskaźnika, ale powiązanego z zużyciem energii.
Projekt ustawy przewiduje cztery przedziały zużycia energii, różnicujące wysokość tej opłaty dla gospodarstw domowych.
− Można przypuszczać, ze rachunki mogą wzrosnąć o 15 procent, mówi ekspert.
Docelowo również gospodarstwa domowe będą płacić opłatę mocową, zależną od zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytowych obciążeń.
− Rynek mocy to krok w dobrym kierunku, jednak jak mówi ekspert do spraw energii dr Maciej Sokołowski z Uniwersytetu Warszawskiego, Komisja Europejska może mieć pewne zastrzeżenia do tego rozwiązania.
Jak podkreśla, rynek mocy ma pozytywny aspekt jeśli chodzi o wytwarzanie infrastruktury, ale trzeba go stworzyć szybko, bo prawo europejskie zabrania dotowania wytwarzania konwencjonalnej energii.
− Jeśli zrobimy to szybko, to będziemy mogli mieć argument do Komisji Europejskiej, inaczej czeka nas walka z opinią, że jest to niedozwolona pomoc publiczna i musi być ona zwracana, mówi ekspert.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy rynek mocy podniesie nam rachunki za prąd?