Budowa nowego bloku 1000 MW w elektrowni Ostrołęka jest nieopłacalna ekonomicznie i nieuzasadniona z punktu widzenia systemu elektroenergetycznego. Taką opinię wyrazili, niezależnie od siebie, prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej oraz ekspert energetyczny dr inż. Wojciech Myślecki, przewodniczący Zespołu Nowoczesnych Technologii przy NBCR.
- Popczyk: ta inwestycja to angażowanie się w technologię, która będzie nas krępować do 2080, albo nawet 2090 roku.
- Mieszkańcy Ostrołęki i powiatu nic nie zyskuje, przeciwnie stracą, elektrownia nie będzie kołem zamachowym dla regionu.
- Myślecki: z powodu ujemnej renty geograficznej Ostrołęki i oddalenia od źródeł węgla, nowa elektrownia utrzyma najgorszą pozycję w grupie dużych elektrowni węglowych oraz pogorszy ekonomiczne uwarunkowania pracy bloków tej samej klasy w Opolu, Jaworznie i Kozienicach.
Obie wypowiedzi eksperci udzieli dziennikarzom PAP.
Przypomnijmy, że pod koniec grudnia 2017 r. w przetargu na budowę „pod klucz” tego bloku złożono trzy oferty. Najniższa - od China Power Engineering Consulting Group opiewa na prawie 4,9 mld złotych brutto.
Elektrownia Ostrołęka otwiera oferty na blok 1000 MW
Zgodnie z deklaracjami, jakie w ub. roku złożył minister energii Krzysztof Tchórzewski, nowy blok klasy 1000 MW w ostrołęckiej elektrowni ma być ostatnią inwestycją w moce węglowe w Polsce.
Opinia pierwsza
Projekt elektrowni w takiej formie nie poprawi sytuacji lokalnych mieszkańców pod względem zaopatrzenia w energię, nie ma też widoków na rentowność, a jednocześnie zablokuje budowę energetyki rozproszonej, w tym odnawialnej w całym kraju, powiedział prof. Popczyk.
„Jeżeli ta elektrownia kiedykolwiek zostałaby wybudowana, to trzeba liczyć się z tym, że będzie pracowała maksymalnie 4 tys. godzin rocznie i to przez 60-70 lat, w sytuacji gdy na świecie podaje się już cenę energii z fotowoltaiki na poziomie 2 centów z kWh. To jest angażowanie się w technologię, która będzie nas krępować do 2080, albo nawet 2090 roku” – stwierdził profesor.
Według niego, będą to zatem „utopione pieniądze, źródło +stranded costs+”. Terminem tym określa się aktywa, które na skutek zmian otoczenia nigdy się nie zwrócą.
Popczyk podkreślił, że niedawno współtworzył na przykładzie projektu Ostrołęka C analizę porównawczą korzyści, jakie się osiąga dzięki budowie takiego bloku i dzięki alternatywnym inwestycjom w źródła odnawialne.
„Wynik jest druzgocący dla elektrowni Ostrołęka C. Mieszkańcy Ostrołęki i powiatu nic nie zyskuje, przeciwnie stracą. Budowa bloku 1000 MW blokuje rozwój energetyki odnawialnej, prosumenckiej w całym kraju. I to są też ogromne straty” - powiedział.
W jego ocenie, powiat ostrołęcki ma bardzo słabą infrastrukturę sieciową niskich i średnich napięć. Nie zostanie ona rozbudowana wraz z budową nowej elektrowni (nie są uwzględnione w ofertach przetargowych), a przeciwnie. Powstanie sieć wysokich napięć, która zablokuje budowę sieci niskich i średnich napięć, ograniczając rozwój powiatu ostrołęckiego.
Zdaniem prof. Popczyka, również z punktu widzenia działania systemu elektroenergetycznego, budowa nie ma uzasadnienia.
„Produkcja energii elektrycznej przenosi się na dół, potrzebne jest nowe wykorzystanie infrastruktury średnich i niskich napięć. Tymczasem dalej traktujemy energetykę rozproszoną, w tym odnawialną, jako przystawkę do wielkich sieci. A powszechnie wiadomo już, że cały system trzeba zmieniać na potrzeby gwałtownie rozwijającej się nowej energetyki, rozproszonej, odnawialnej i inteligentnej - podkreślił.
Ocena druga
Ekonomicznego uzasadnienia dla inwestycji w nowy duży blok nie widzi też dr Wojciech Myślecki.
Przypomina on, że na przełomie 2014 i 2015 r. - tuż odejściem z Rady Nadzorczej Energii Wytwarzanie – przyjęto pozytywną opinię o inwestycjach w Ostrołęce. Decyzje kierunkowe oparte były na profesjonalnych analizach.
Po pierwsze, że rezygnujemy z budowy jednego bloku klasy 1000 MW na polu C, czyli tzw. Ostrołęki C. Po drugie - przygotowujemy całkowite rozebranie starej, wyłączonej z eksploatacji elektrowni Ostrołęka A. Ogrzewanie miasta Ostrołęka zostało już wcześniej przełączone na kolektor, zainstalowany na podstawowych blokach energetycznych klasy 200 MW.
Według podjętych wówczas decyzji, miejsce po rozebranej Ostrołęce A miało być przygotowane pod budowę dwóch identycznych, najnowszej generacji, węglowych bloków klasy 230-300 MW, tzw. bloków regulacyjnych. „Miały mieć zdolność sprawnej pracy w szerokim przedziale nominalnej wartości mocowej, czyli np. od 35 proc. do 100 proc.” - tłumaczy Myślecki.
Co ważne, pomysł budowy bloków regulacyjnych był konsultowany z operatorem polskiego systemu przesyłowego - PSE, które sygnalizowały, że ze względu na zmianę warunków zasilania w węźle Ostrołęka, czyli konieczności doprowadzenia napięć 400 tys. woltów i połączenia z Litwą, jest miejsce na dwa takie bloki. „PSE były gotowe podpisać umowę na zakup usług regulacyjnych na świadczenie usług na rynku mocy dla - mniej więcej - dwóch bloków” – wyjaśnia Myślecki.
Według niego, takie nowe bloki byłyby wystarczające dla obsługi tego węzła i potrzeb wynikających z regulacji systemowej. „Na polu C chcieliśmy uruchomić inwestycje w mieszane źródła wiatrowo - fotowoltaiczne, które połączone z blokami regulacyjnymi, miały stanowić grupę o bardziej powtarzalnych i przewidywalnych konturach mocowych”.
Z wypowiedzi eksperta wynika, że w te plany wmieszała się polityka. Rozbudowa elektrowni była jednym z tematów kampanii wyborczej 2015 r. O konieczności budowy nowego bloku klasy 1000 MW przekonywali prominentni przedstawiciele partii rządzącej.
Argumentem „za” miało być wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego północno-wschodniej Polski oraz to, że nowa elektrownia miała stanowić koło zamachowe dla gospodarczego rozwoju regionu.
„Rozwój regionu jest istotny, ale to nie zdejmuje z nas obowiązku racjonalnego myślenia o tak poważnej inwestycji. Na pojedynczy blok klasy 1000 MW nie ma tam miejsca” - podkreśla ekspert.
Ele
Myślecki zwraca też uwagę na ujemną rentę geograficzną Ostrołęki. Na północnym wschodzie nie ma węgla, trzeba doliczać wyższe koszty jego transportu z lubelskiej Bogdanki i kopalń Górnego Śląska. W stosunku do bloków górnośląskich i opolskich Ostrołęka C z punktu widzenia ekonomii transportu jest więc na straconej pozycji.
Dodatkowo, w świetle przyjętej ustawy o rynku mocy. blok w Ostrołęce C nie zdąży wejść do pierwszej tury aukcyjnej na zakup usług regulacyjnych.
„Budowa Ostrołęki C nie tylko pogorszy ekonomiczne uwarunkowania pracy bloków tej samej klasy w Opolu, Jaworznie i Kozienicach, jednocześnie Ostrołęka ma najgorszą pozycję w tej grupie, jeżeli chodzi o kolejność wchodzenia do pracy” – dodaje ekspert.
Koniec z budową nowych elektrowni węglowych w Polsce
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Eksperci krytycznie o budowie Ostrołęka C