Od kilku lat trend w zakresie liczby przerw w dostawach energii w Polsce idzie w dobrym kierunku, ale trudno nam będzie osiągnąć poziom zbliżony do tego w krajach zachodnich - ocenia Robert Zajdler, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Według niego z jednej strony kary powinny być na tyle wysokie, aby operatorzy systemów dystrybucji realizowali inwestycje niezbędne do zmniejszenia liczby przerw w dostawach, a z drugiej strony powinien być także pewien system nagród, którego na razie w tej regulacji nie ma.
- Jesteśmy na samym dole listy państw w Europie, jeśli chodzi o przerwy w dostawach. W pierwszym etapie relatywnie łatwo jesteśmy ten stan znacząco poprawić. Natomiast później poprawa o każdą kolejną godzinę będzie się już wiązała z wysokimi kosztami - uważa Robert Zajdler.
Podkreśla, że naszym problemem jest inny niż w większości krajów Europy Zachodniej system dystrybucji, oparty o linie napowietrzne, bardziej podatne na usterki niż kable ułożone w ziemi.