To energetyka będzie musiała ponieść największy ciężar redukcji emisji CO2 - zapowiada nowy minister środowiska.
Poprzednia ekipa chciała podzielić tę zredukowaną kwotę proporcjonalnie, o tyle samo (27%) tnąc kwoty dla wszystkich elektrowni, cementowni i hut. Nowicki ma zupełnie inny pomysł. Jak twierdzi: - Tam, gdzie nie ma możliwości technologicznych, nie powinniśmy redukować. Tam, gdzie są możliwości, redukować należy. Energetyka to sektor, w którym są możliwości redukcji emisji CO2 za pomocą technologii.
Oszczędzone zostaną inne branże. Gazeta Wyborcza pisze o cementowniach i hutach. Hutnicy mogą odetchnąć, bo w ostatnich latach inwestorzy włożyli ok. 4 mld USD w unowocześnienie produkcji. Tymczasem elektrownie zdaniem Nowickiego nie modernizowały się i za mało zrobiły, żeby przygotować się do redukcji szkodliwych emisji.
Szczegółowe wyliczenia musi zrobić Krajowy Administrator Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji (KASHUE). - Ze wstępnych wyliczeń wynika, że gdyby ograniczyć limit emisji CO2 w energetyce o więcej niż przeciętnie, to o 1-2% wzrośnie cena prądu elektrycznego - podkreśla Nowicki.
Cena wzrośnie, bo elektrownie będą musiały zainwestować w czystsze technologie albo dokupić zezwolenia na emisję na unijnym rynku.
Minister zapowiedział jednocześnie, że Polska nadal będzie się starała o zwiększenie dostępnego dla Polski limitu emisji CO2 przed unijnym sądem. Na wywalczenie aż 284 mln ton nie ma jednak szans. - Moglibyśmy dostać w granicach 230 mln ton - uważa szef resortu środowiska.
Szefowie większości firm energetycznych są zawiedzeni decyzją ministra. - Szkoda, nie uwzględnił też zasług energetyki, która przecież też sporo zainwestowała w ograniczenie emisji - mówi Janusz Grudziński, wiceprezes państwowej spółki Tauron. Jego zdaniem wzrost cen prądu będzie znacznie większy, niż przewiduje Nowicki. Gazeta cytuje: - To będzie ok. 10 zł na MWh, która dziś kosztuje ok. 140 zł. Grudziński zapowiada zabiegi w rządzie o zmianę decyzji.
Podobnie Józef Nocoń z elektrociepłowni Elcho, należącej do czeskiego giganta CEZ: - Obawiam się, że elektrownie będą po prostu ograniczać produkcję, gdy skończą się limity emisji emisje CO2. To wg niego, doprowadzi do braków prądu, ceny więc - tak czy owak - wzrosną.
Są jednak specjaliści, którzy przyklasnęli decyzji Nowickiego. - Minister postąpił słusznie, bo produkcja cementu w przyszłym roku wzrośnie o 40-50%, a produkcja energii elektrycznej o 2% - powiedział GW prof. Jan Popczyk, specjalista od energetyki z Politechniki Śląskiej.
Gazeta cytuje też Romualda Talarka, prezesa Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, reprezentującego jedną z zadowolonych bo "oszczędzonych" branż: - Zlikwidowaliśmy technologie przestarzałe i nieekologiczne. Zainwestowaliśmy 2 mld dolarów. Mamy niższe wskaźniki emisji niż huty w Niemczech.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Elektrownie zapłacą za CO2