Pierwsza od dłuższego czasu duża prywatyzacja przez giełdę może się nie powieść bez wsparcia międzynarodowego kapitału.
Wynika to przede wszystkim z wielkości planowanej emisji (podwyższenie kapitału o 25-30 proc.). Rynek szacuje, że taki pakiet może być wart 2,5-3 mld zł - pisze "Parkiet". - Bez udziału międzynarodowych funduszy i banków inwestycyjnych w obecnej sytuacji rynkowej trudno będzie sprzedać tak dużą ofertę - mówi dziennikowi Marek Mikuć, wiceprezes TFI Allianz. Wtórują mu przedstawiciele innych instytucji.
Pewne obawy budzi natomiast termin przeprowadzenia subskrypcji, bo wiele wskazuje na to, że oferta odbędzie się pod koniec lipca, a więc w środku sezonu wakacyjnego. I tu jednak obserwatorzy rynku dopatrują się pozytywnych sygnałów, bo oznaczałoby to, że właściciel nie koncentruje się na małych graczach giełdowych.
Z tego, że krajowi inwestorzy - indywidualni i fundusze - mogą nie udźwignąć tak dużej oferty, zdają sobie sprawę MSP i zarząd spółki. Nauczeni są już przykładem Zakładów Azotowych Tarnów, które zakończyły ofertę w tym tygodniu. Ta prywatyzowana spółka pozyskała z giełdy "tylko" nieco ponad 300 mln zł, a więc 10-krotnie mniej, niż planuje Enea. Ofertę udało się uplasować tylko dzięki zakupom dokonanym przez inne państwowe firmy:
Z informacji "Parkietu", potwierdzonych przez MSP, wynika, że zarząd Enei odbył już serię rozmów z zagranicznymi inwestorami. Londyńskie road show daje podobno spore nadzieje na to, że inwestorzy zdecydują się na objęcie części planowanej emisji.
Wciąż jednak nie znamy ostatecznych ustaleń co do tego, jak duża pula będzie oferowana instytucjom spoza Polski. - Z uwagi na fakt, że prospekt znajduje się w KNF, nie mogę podać planowanej struktury oferty publicznej - dodaje Mortas. Nie chce też komentować wcześniejszych nieoficjalnych szacunków, że dla "zagranicy" przygotowano 30 proc. nowych akcji. Rynek spekuluje jednak, że resort skarbu zaproponuje im nawet większą część pakietu, przeznaczonego dla instytucji.
Do inwestycji w Eneę może skłonić "finansowych" fakt, że zalicza się ją do przedsiębiorstw użyteczności publicznej. Te zazwyczaj są odporne na zawirowania koniunktury gospodarczej, choćby ze względu na to, że mają zapewniony zbyt na swoje produkty i usługi. Czy to jednak wystarczy, by dobrze sprzedać akcje w czasie dekoniunktury na rynkach kapitałowych? Analitycy traktują to jako pytanie retoryczne.
Ostatnio cała branża energetyczna wydaje się coraz bardziej atrakcyjna ze względu na rosnące ceny prądu. Sama Enea jest też łakomym kąskiem ze względu na to, że zajmuje się produkcją i dystrybucją energii oraz ma wziąć udział w konsolidacji branży (choć tu przeszkodą może być UOKiK) - czytamy w "Parkiecie".
Z tych samych powodów co zagraniczne instytucje finansowe do Enei wejdą i polskie fundusze.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Enea liczy na odzew zagranicy