Gdańska Energa w ogóle nie pojawia się w planach prywatyzacyjnych resortu skarbu. To nie przypadek - pisze "Gazeta Prawna".
Ministerstwo, którym kieruje Wojciech Jasiński, nie chce ujawnić planów wobec gdańskiego koncernu.
Zgodnie z wycenami ABC Consulting przyjętymi podczas tworzenia Energi jest ona warta ok. 6 mld zł. Specjaliści oceniają, że jest dobrze zarządzana, ma mocną pozycję na rynku dystrybucji energii - ok. 17 proc. - i słabą na rynku wytwarzania - ok. 2 proc. Gdyby przejęła ją PGE, powstała grupa miałaby blisko 50 proc. rynku dystrybucji i ponad 40 proc. rynku wytwarzania. Oceny ewentualnego wniesienia Energi do PGE są różne.
Jak mówi Marek Kulesa, dyrektor Biura Towarzystwa Obrotu Energią, jeśli takie plany są, to muszą budzić wątpliwości, bo ich realizacja oznaczałaby ograniczenie liczby spółek obrotu energią, a im więcej takich spółek, tym lepiej dla rynku.
Sławomir Krystek, dyrektor generalny Biura Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska, widzi sprawę inaczej.
Krystek uważa, że globalnie to byłoby słuszne, bo rynek energetyczny sięga od naszej wschodniej granicy aż po Portugalię i małe firmy nie mają na nim szans. Tyle że mógłby być problem z Unią, która połączeniom międzynarodowym nie przeszkadza, ale niechętnie patrzy na koncentrację na rynkach krajowych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Energa wciąż może trafić do PGE