Eurodeputowani komisji przemysłu, badań naukowych i energii Parlamentu Europejskiego opowiedzieli się za całkowitym podziałem firm w sektorze energetycznym, popierając propozycje Komisji Europejskiej, które mają zapewnić pełną liberalizację rynku.
- Przeszła zasadnicza linia Komisji Europejskiej dążąca do stworzenia wspólnego, konkurencyjnego rynku energii elektrycznej w UE - cieszył się po głosowaniu eurodeputowany PO Jerzy Buzek.
Jego zdaniem podział własnościowy (tzw. unbundling) to fundament budowy konkurencyjnego zaopatrzenia w energię w Unii Europejskiej, który zapewnia lepsze warunki dla inwestycji i gwarantuje bezpieczeństwo dostaw na wspólnym unijnym rynku z korzyścią dla konsumentów.
- W Polsce sieci energetyczne i wytwórcy energii są własnością państwa. Zamiarem UE, a także zdrowym ekonomicznie rozwiązaniem dla Polski, byłaby daleko idąca prywatyzacja sektora energii. Zarówno sektor wytwarzania, jak i przesyłu wymagają natychmiastowych inwestycji na ogromną skalę - powiedział Buzek.
W dyskusji nad podziałem chodzi o to, jak zapewnić swobodny dostęp do europejskich sieci przesyłowych wszystkim producentom. Podział własnościowy ma sprawić, że przesył i produkcja będą całkowicie niezależne od siebie, co oznacza wyeliminowanie konfliktu interesów, do którego dochodzi, kiedy firma sprzedaje energię i jednocześnie kontroluje sieci, jak ma to miejsce np. we Francji.
KE byłaby ewentualnie skłonna zgodzić się na łagodniejszy wariant podziału własnościowego, w którym sieci byłyby zarządzane przez całkowicie niezależnego operatora, bez formalnej utraty własności przez giganty energetyczne. Eurodeputowani przyjęli poprawkę wykluczającą także tę złagodzoną formę unbundlingu, jako "zbyt biurokratyczną i kosztowną".
W wersji zgłoszonej przez oporną ósemkę krajów, także odrzuconej przez eurodeputowanych, chodzi o wydzielenie z koncernów spółek- córek z odrębnymi nazwami, finansami i personelem, do zarządzania produkcją i przesyłem energii.
Polska popiera podział własnościowy, choć przyznaje, że nie jest to lekarstwo na wszystkie kłopoty unijnego rynku energii. Gdyby forsowane przez KE zapisy weszły w życie, najważniejsze byłyby zmiany na polskim rynku gazu. Na razie istnieje podział funkcjonalny: z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) została wydzielona firma Gaz-System, odpowiedzialna za przesył gazu polskimi sieciami wysokiego ciśnienia.
Głosowanie plenarne w Parlamencie Europejskim zaplanowane jest na czerwiec. Celem jest przyjęcie dyrektywy w pierwszym czytaniu, co będzie możliwe, jeśli eurodeputowanym uda się znaleźć kompromis z Radą UE, gdzie są reprezentowane rządy krajów członkowskich. Właśnie tam odbędą się kluczowe dyskusje: forsująca "trzecią drogę" ósemka krajów razem dysponuje mniejszością blokującą, więc ani KE, ani słoweńskie przewodnictwo nie mogą ignorować ich stanowiska.
Skłonność do kompromisu ze strony KE i Słowenii jest tym większa, że zależy im na ostatecznym porozumieniu w sprawie tzw. trzeciego pakietu energetycznego do końca słoweńskiego przewodnictwa w czerwcu, a to trudno sobie wyobrazić bez poparcia Francji i Niemiec.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Eurodeputowani za podziałem koncernów energetycznych