Na ok. 0,5 mld zł szacują swoje potencjalne straty akcjonariusze spółek BOT i PKE, którzy odkupili akcje tych firm od ich pracowników. Mogą na tym stracić, jeżeli Sejm uchwali projekt ustawy w sprawie nieodpłatnego nabywania od Skarbu Państwa akcji w procesie konsolidacji sektora energetycznego. Zgodnie z nim, te akcje nie trafią na giełdę.
Ustawa powstaje w związku z konsolidacją polskiej energetyki w cztery duże grupy energetyczne. W ramach tych działań PKE stał się częścią Energetyki Południe, a BOT - Polskiej Grupy Energetycznej. Akcje grup mają trafić na giełdę. Jednak w 2004 r. pracownicy BOT i PKE otrzymali 15 proc. akcji swoich spółek. Po dwóch latach mogli je sprzedać. Część załogi skorzystała z tego prawa.
"Akcje odkupywali inni pracownicy, inwestorzy indywidualni oraz instytucje finansowe, głównie amerykańskie fundusze inwestycyjne, licząc na sowity zysk po zapowiedzianym przez rząd debiucie giełdowym spółek konsolidujących. Samą wartość nakładów inwestorów instytucjonalnych szacuje się na ok. 200 mln zł" - powiedziała Anastazja Kądziela z firmy doradczej, reprezentującej część zagrożonych akcjonariuszy.
Zgodnie z rządowym projektem ustawy, inwestorzy prywatni, w tym pracownicy oraz inwestorzy instytucjonalni, którzy odkupili akcje spółek konsolidowanych od pracowników, nie będą mogli dokonać konwersji na akcje grup energetycznych, zaś posiadane przez nich akcje konsolidowanych spółek nie trafią do obrotu giełdowego, zachowują natomiast prawdo do dywidendy. Z kolei blisko 110 tys. pracowników spółek należących do PGE oraz EP będzie mogło zamienić posiadane dotychczas akcje na akcje nowych grup.
Krytycy rządowego projektu podkreślają, że walory pozbawione prawa konwersji na akcje spółek konsolidujących, w praktyce staną się bezwartościowymi papierami. Problem jest duży, bo - jak mówi się nieoficjalnie - właściciela zmieniło ok. 40 proc. akcji przydzielonych pracownikom, a kilka osób skupiło pakiety nawet po 100 tys. sztuk. Zdarzało się, że akcje o wartości nominalnej 10 zł pracownicy sprzedawali po 5 zł. Obecnie np. akcje PKE warte są ok. 30 zł za sztukę, choć wycena dokonana przy tworzeniu Energetyki Południe mówi nawet o 50 zł potencjalnej wartości.
Według szacunkowych danych, na kupno akcji od pracowników BOT-u i PKE fundusze inwestycyjne (również zagraniczne) i indywidualni gracze, w tym pracownicy, którzy dokupowali akcje od kolegów, wydali ok. 500 mln zł. Przeciwnicy projektu ustawy uważają, że nierówne traktowanie inwestorów może spowodować lawinę spraw przeciwko Skarbowi Państwa w sądach.
Na początku lipca, gdy połączone sejmowe komisje gospodarki i skarbu państwa decydowały o zorganizowaniu 23 sierpnia wysłuchania publicznego w tej sprawie, obecni na posiedzeniu wiceministrowie: gospodarki Krzysztof Tchórzewski i skarbu Michał Krupiński przekonywali, że wydłużenie terminów procedowania w związku z wysłuchaniem publicznym może zagrozić debiutom giełdowym spółek energetycznych.
Wiceminister Krupiński mówił wówczas, że resort skarbu chce, by pracownicy otrzymali akcje konsolidowanych spółek energetycznych jeszcze przed debiutem giełdowym. "Chcemy, by mogli oni już od samego początku korzystać na wzroście wartości akcji. Dlatego każdy dzień i tydzień opóźnienia pracy nad tą ustawą wpływa na harmonogram prac związanych z debiutem giełdowym i pozyskanie funduszy dla spółek" - przekonywał.
Krupiński zapewnił, powołując się na opinię Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, że projekt jest zgodny z prawem unijnym. Innego zdania są niektóre organizacje pracodawców, np. Konfederacja Pracodawców Polskich oraz PKPP "Lewiatan"; projekt krytykował też Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Inwestorzy BOT i PKE boją się strat