Ubrani jak antyterroryści pracownicy CEZ działali jak policja - zatrzymywali i przesłuchiwali podejrzanych o kradzież energii. Tak potraktowani ludzie płacili określoną przez spółkę kwotę. Wszystko bez udziału sądu. Artykuł czeskiego dziennikarza Lubosa Palaty o działalności komanda do walki z nielegalnym poborem prądu ukazał się w "Gazecie Wyborczej".
Śledztwo policyjne wykazało, że przesłuchania prowadzono często nocą, a podejrzanym grożono nie tylko natychmiastowym odcięciem prądu, ale też coraz większą karą finansową.
Wpierw CEZ zmienił szefa komandosów i ich stroje, ale zapewniał, że oddział będzie działał. Firma wskazywała, że często nielegalny pobór prądu jest związany z działalnością zorganizowanych grup przestępczych. Komandosi wykryli np. wiele plantacji konopi indyjskich. 17 lutego firma oświadczyła jednak, że przerwie działalność oddziału.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jak CEZ ścigał nielegalnych odbiorców prądu