Trudno będzie mówić o konkurencji na rynku prądu, jeśli nastąpi dalsza konsolidacja firm energetycznych - ostrzega Urząd Regulacji Energetyki.
Firmy, zwłaszcza duże, nie mają oporów przed zmianą dostawcy prądu i rynek się rozwija. Ale dla gospodarstw domowych, choć one także od lipca 2007 mają takie prawo, wciąż jest to czarna magia. Do tej pory na zmianę dostawcy prądu zdecydowało się zaledwie kilkaset osób. Przy czym najprężniej działają prywatne koncerny - działający w Warszawie RWE Stoen i śląski Vattenfall. Tylko one mają jednolitą ofertę dla wszystkich mieszkańców kraju. - Większość tzw. zasiedziałych sprzedawców jest nastawiona raczej na obronę swoich pozycji niż pozyskanie nowych klientów - mówi "Gazecie" urzędnik URE.
W dokumencie nazwanym mapą drogową uwolnienia cen, do którego dotarła "Gazeta", URE ostrzega, że przeprowadzona przez poprzedni rząd konsolidacja firm energetycznych pogorszyła warunki konkurencji.
"Udział w rynku dwóch największych grup - PGE i Tauron - jest na tyle istotny, że spółki te mogą wykorzystywać pozycję dominującą i dyktować warunki cenowe" - napisano w dokumencie.
- Współpracujemy z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów i mówimy im, na co powinni zwracać uwagę - mówi "Gazecie" urzędnik URE. - Ale dla rynku byłoby lepiej, gdyby rząd nie zdecydował się na dalszą konsolidację - mówi nam urzędnik URE. - Tymczasem wciąż wchodzi w grę m.in. odkupienie od Zygmunta Solorza połowy udziałów w elektrowni PAK przez państwowy koncern Enea oraz wchłonięcie przez PGE pomorskiego dostawcę prądu - również państwową Energę.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jak najtaniej uwolnić prąd