Janusz Lewandowski przeciw propozycji KE ws. redukcji CO2 o 30 proc.

Janusz Lewandowski przeciw propozycji KE ws. redukcji CO2 o 30 proc.
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski może sprzeciwić się przyjęciu w środę przez Komisję Europejską propozycji, by ograniczyć unijne emisje CO2 o 30 proc. do 2020 r., zamiast uzgodnionych już 20 proc. - dowiedziała się PAP we wtorek w KE.

W sporze z komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard, autorką propozycji, Lewandowski nie jest jednak sam. Zastrzeżenia na wtorkowym posiedzeniu szefów gabinetów komisarzy zgłosiły też gabinety włoskiego komisarza ds. przemysłu Antonio Tajaniego oraz niemieckiego komisarza ds. energii Guenthera Oettingera. Czytaj więcej; Niemcy i Francja przeciwne większej redukcji emisji CO2

Lewandowski, jak poinformowały źródła PAP, nie zgadza się na jednostronne zobowiązanie UE, by ograniczyć emisję CO2 o 30 proc. do 2020 r., zamiast uzgodnionych w 2008 roku 20 proc., nie bacząc na zobowiązania innych gospodarek światowych. Lewandowski domaga się "tekstu zrównoważonego, czyli takiego, który w pełni respektuje zasadę warunkowości w kontekście negocjacji globalnych" - powiedziały PAP źródła w KE. Poza tym chce, by dokument, który ma przyjąć KE, "prezentował argumenty za i przeciw" wzrostowi unijnych ambicji w zakresie redukcji emisji odpowiedzialnych za ocieplenie klimatu.

Niewykluczone, że w związku z zastrzeżeniami trzech komisarzy, KE będzie musiała odłożyć kontrowersyjną propozycję na później, dopóki tekst nie zostanie poprawiony. Chyba że tekst uda się skorygować do środy. Rzeczniczka komisarz Hedegaard liczy na ten drugi scenariusz. Potwierdziła w rozmowie z PAP, że do dokumentu są zastrzeżenia. "To normalne, że są zastrzeżenia, jesteśmy demokratyczną instytucją i trwają dyskusje. Zmiany mogą być wprowadzone do ostatniej chwili i naszym celem jest przyjęcie dokumentu w środę" - powiedziała PAP Maria Kokkonen.

Postawę komisarzy z zastrzeżeniami skrytykowali obrońcy środowiska z WWF Polska. "Blokowanie podniesienia celu redukcji emisji jest przejawem krótkowzroczności. Unia przegapi w ten sposób okazję na zmniejszenie uzależnienia od paliw kopalnych, co wiązałoby się ze znacznymi korzyściami. Im później wkroczymy na nową, niskowęglową ścieżkę rozwoju gospodarczego, tym większe koszty będziemy musieli ponieść - powiedział kierownik projektu Klimat i Energia Wojciech Stępniewski.

W uzyskanej przez PAP piątkowej wersji propozycji komisarz Hedegaard, KE przekonuje, że należy przejść z 20-procentowego celu redukcji gazów cieplarnianych na 30 proc., argumentując, że na skutek wywołanego kryzysem spowolnienia gospodarczego i spadku popytu na energię będzie to wymagało zdecydowanie mniej nakładów niż prognozowano w 2008 r., kiedy to Unia Europejska przyjęła pakiet klimatyczno-energetyczny. KE zgadza się tym samym z argumentacją obrońców środowiska, że podwyższenie celu redukcyjnego z 20 do 30 proc. jest niezbędne, aby UE powróciła na scenę globalnych negocjacji klimatycznych i odzyskała swoją wiarygodność w oczach krajów rozwijających się.

"20 proc. to za mało, by zrealizować cel, jakim jest utrzymanie wzrostu temperatury na świecie na poziomie maksymalnie 2 stopni w porównaniu z epoką przedindustrialną" - głosi raport, przygotowany przez unijną komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard.

We wtorek, wskazując na kryzys gospodarczy oraz brak zobowiązań ze strony reszty świata, swe ambicję w sprawie redukcji CO2 stemperowały też Francja i Niemcy. "Uważam, że logiczne jest zrobienie przerwy. (...) Niedobrze by było, gdyby nasz przemysł został dodatkowo obciążony w kryzysie" - powiedział w Brukseli niemiecki minister gospodarki Rainer Bruederle. "Stanowisko Niemiec jest w większości zgodne z naszym" - potwierdził minister przemysłu Francji Christian Estrosi. Z tą tylko różnicą, dodał, że Francja byłaby gotowa przyłączyć się do celu redukcji o 30 proc., o ile podobne zobowiązania przyjmą inne gospodarki światowe. Przyznał jednak, że póki co ich nie ma, a "już z celem 20 proc. mamy kłopoty". Bez podobnych wysiłków ze strony wszystkich, wszyscy przegramy: klimat i nasza polityka przemysłowa".

Dotychczas to Polska, obok Włoch, była krajem najsilniej sprzeciwiającym się podwyższeniu unijnego celu redukcji. W marcu, gdy KE przygotowywała swój raport, minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz uprzedzał, że polski rząd "nie zgodzi się na podwyższenie z 20 do 30 proc. celu redukcji" emisji CO2, jeśli inne mocarstwa światowe nie zobowiążą się do porównywalnej redukcji gazów cieplarnianych.

We wtorek wiceminister gospodarki Marcin Korolec wyraził w Brukseli podobne zdanie. "Wydaje się, że dzisiaj problematyczne może być osiągnięcie 20-procentowej redukcji CO2 w perspektywie roku 2020. Wydaje się, że te marzenia o redukcji znacznych ilości CO2 mogą się nie spełnić" - powiedział. "Jeżeli skumulujemy to, co Europie udałoby się zaoszczędzić na emisjach od dzisiaj do 2020 r., to jest tyle, co Chiny emitują w ciągu roku. Nie ma sensu prowadzić jednostronnej polityki klimatycznej, bo to jest atak na poziom konkurencyjności Europy, która jest pogrążona w kryzysie" - dodał.

Zdaniem KE dodatkowy koszt przejścia z 20 na 30 proc. miałby wynieść 33 mld euro rocznie do 2020 r., co stanowi zaledwie 0,2 proc. unijnego PKB. Koszt całkowity redukcji 30-procentowej jest teraz szacowany na 81 mld euro rocznie, czyli 0,54 proc. PKB. To o 11 mld euro więcej niż 70 mld euro rocznie, na jakie w 2008 r. wyliczono koszty realizacji pakietu energetyczno-klimatycznego zakładające ograniczenie emisji o 20 proc. KE zgadza się z argumentacją obrońców środowiska, że podwyższenie celu redukcyjnego z 20 do 30 proc. jest niezbędne, aby UE powróciła na scenę globalnych negocjacji klimatycznych. To stanowisko sprzeczne z argumentacją lobby przemysłowego, które twierdzi, że podwyższenie klimatycznych ambicji UE naraża na szwank konkurencyjność gospodarki, która boleśnie odczuła skutki kryzysu.

W grudniu 2008 roku szefowie państw i rządów na szczycie UE w Brukseli uzgodnili jednostronną redukcję emisji CO2 o 20 proc. do 2020 r. w porównaniu z 1990 rokiem. Następnie UE ogłosiła, że jest gotowa do redukcji emisji CO2 o 30 proc., jeśli inne uprzemysłowione potęgi zgodzą się na porównywalny wysiłek. Na konferencji klimatycznej w Kopenhadze w grudniu ub.r. nie udało się jednak dojść do porozumienia, a poziom ambicji takich krajów, jak: USA, Brazylia, Chiny czy Japonia nie był porównywalny z unijnym.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Janusz Lewandowski przeciw propozycji KE ws. redukcji CO2 o 30 proc.

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!