Kiedy popłynie prąd z wiatraków morskich do polskich mieszkań?

Biorąc pod uwagę ambitne plany sprzed lat i osiągnięcia innych krajów, możemy mówić o opóźnieniu w dziedzinie wykorzystania siły wiatru wiejącego nad Bałtykiem. Tymczasem nadzieje związane z energetyką wiatrową na morzu są bardzo duże. Kto zawinił?

− Wynika to choćby z faktu, że technologia związana z morskimi elektrowniami jest bardziej efektywna od tej związanej z instalacjami lądowymi, a koszty wytwarzania energii na morskich farmach wiatrowych będą się zmniejszać - wyjaśnia Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

I dodaje, że maszyny zainstalowane na Bałtyku są bardzo wydajne ze względu na bardzo dobre wiatry na tym morzu.

O planach uruchomienia na polskim Bałtyku dwóch farm wiatrowych do 2020 r, mówi e radiowej Jedynce Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

− Oceniamy, że te urządzenia instalowane po 2020 r. wyprodukują prąd poniżej 80 euro za MW, gdy dzisiaj wiatraki instalowane na lądzie produkują energie za 330 zł za MW. Więc spadek cen w przypadku energetyki wiatrowej na morzu jest wysoki, mówi gość radiowej Jedynki.

I dodaje, że jeśli ta technika zacznie się rozwijać, to będzie można mówić o efekcie skali, co zawsze oznacza spadek cen, który w dodatku przełoży się na rachunek końcowy dla odbiorcy.

Dwie polskie firmy realizują już procedury dotyczące zbudowania farm wiatrowych na Bałtyku.

I jest to Polenergia i PGE. Pierwsza z firm ma już wydana decyzje środowiskową, posiada również warunki przyłączeniowe do sieci na ok. 1200 MW.

Projekt PGE jest na etapie uzyskiwania decyzji środowiskowej i również może się pochwalić umową przyłączeniową.

− I te projekty są możliwe do zrealizowania na początku 2020 roku, mówi ekspert.

Sztuczne wyspy, na których staną bałtyckie elektrownie wiatrowe, będą zlokalizowane około 30 kilometrów od linii wybrzeża gdańskiego. Eksperci uważają, że ich budowa i funkcjonowanie nie zagrożą morskiej florze i faunie.