Klimat dla przemysłu, czy przemysł dla klimatu?

Klimat dla przemysłu, czy przemysł dla klimatu?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Nie brakuje opinii, że politycy UE coraz większą uwagę zwracają na warunki działania przemysłu i nawet padają hasła reindustrializacji, ale w praktyce biznes jest pełen obaw o swoją przyszłość w UE. Zwłaszcza ze względu na prowadzoną politykę klimatyczną.

Przyszłość Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS) nieustająco pozostaje na czele listy spraw, których jednoznacznego rozstrzygnięcia biorącego pod uwagę konkurencyjność firm oczekują objęte nim sektory. Przy tym interesy poszczególnych państw, a nawet pojedynczych przedsiębiorstw są rozbieżne. Widać to było wyraźnie podczas dyskusji dotyczących backloadingu, gdy koncerny energetyczne z dużym udziałem gazu w miksie wytwórczym popierały stosunkowo radykalne rozwiązania, włącznie z trwałym wycofaniem z rynku części uprawnień do emisji CO2, a z kolei firmy z dużym udziałem węgla w miksie paliwowym były raczej przeciwne radykalnym rozwiązaniom.

Tak, czy inaczej system EU ETS, który miał stymulować do inwestycji ograniczających redukcje emisji CO2, skłaniać do odchodzenia wytwarzania energii z paliw kopalnych, nie spełniał swojej funkcji ani w okresie 2005-2007, ani w okresie 2008-2012, bo uprawnienia do emisji CO2 były w dużej mierze za darmo i tanie. Poza subsydiami dla OZE firmy nie miały motywacji, żeby inwestować w redukcję CO2. Przy tym doszło do wynaturzeń, o których łatwo zapominamy. Energetyka przenosiła wartość darmowego CO2 w cenach energii osiągając nieuzasadnione zyski, a z drugiej strony przynajmniej w Polsce niepewność co do kosztów CO2 po 2012 hamowała inwestycje branży. Natomiast przemysł objęty EU ETS zasadniczo podlegał presji dwustronnej - kosztów systemu przenoszonego przez ceny energii i kosztów własnych emisji. Władze jednych państwa starały się pomagać przemysłowi- jak w Niemczech , a inne - jak w Polsce , przez lata były głuche na apele firm energochłonnych o rozwiązania wyrównujące warunki działania w UE.

Po latach dryfowania EU ETS teraz też jest wątpliwe, czy ten system, nawet z punktu widzenia oczekiwań KE, sprawdzi się w latach 2013-2020. Został tak zamodelowany, że wskutek nieprzewidzianych zmian w realnej gospodarce wywołanych m.in. kryzysem nadwyżka uprawnień do emisji CO2 nad rzeczywistymi potrzebami firm objętych systemem EU ETS szacowana jest nawet na 2 mld ton CO2 w okresie 2013-2020. W efekcie ceny CO2 pozostają niskie, co jednym grupom interesów jest na rękę ( na przykład sektorowi węglowemu, bo skłania do używania tego surowca ) , a innym nie ( na przykład sektorowi gazowemu, bo przy drogim gazie tanie CO2 nie sprzyja inwestycjom w energetykę gazową). Na poziomie politycznym UE nikt jednak dotąd nie odtrąbił klęski EU ETS, a przynajmniej obecna KE dokłada starań, żeby w swoim mniemaniu system usprawnić, czyli doprowadzić do wzrostu cen CO2.

Co zatem może się stać z UE ETS jeszcze przed końcem 2020 i w perspektywie do 2030? Odpowiedzi nie ułatwiają zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego, ale zanim KE w obecnym składzie odejdzie do historii sporo może się jeszcze zdarzyć. Po pierwsze z opóźnieniem, ale jednak faktem stanie się backloading, czyli przesunięcie 900 mln uprawnień z aukcji w pierwszych latach obecnego okresu rozliczeniowego 2013-2020 na końcowe lata tego okresu. To rozwiązanie wejdzie w życie, jak ocenia Dom Maklerski Consus, prawdopodobnie w II kwartale br. Ale czy coś jeszcze może się zmienić w EU ETS do 2020 roku?

- Pole manewru jest tu raczej niewielkie. Zasadą są aukcje uprawnień sprzedawanych przez państwa i tego KE nie zmieni. Nie sądzę, też żeby KE - chociaż moim zdaniem tak planowała - pokusiła się jeszcze o trwałe wycofanie z ETS jakiejś części uprawnień. Myślę, że ta KE doprowadzi do końca tylko backloading. Możemy się natomiast spodziewać zmian w ETS po 2020 r., takich jak na przykład mechanizm cenowy - uważa Marcin Korolec, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej.

Przemysł energochłonny, a przynajmniej polski, obawia się jednak, że dojdzie do rewizji listy sektorów zagrożonych zjawiskiem carbon leakage, czyli utratą konkurencyjności wskutek kosztów ponoszonych z powodu polityki klimatycznej UE. Takie sektory otrzymują od 2013 roku bezpłatne uprawnienia do emisji CO2 w ilości wynikającej z benchmarków sektorowych, ale że te benchmarki są rygorystyczne to mimo, że podlegają ochronie otrzymują relatywnie niewiele darmowych uprawnień. Przy tym te przydziały na lata 2013-2020 zostały w ub.r. ograniczone przez KE o około 11,6 proc. za pomocą międzysektorowego współczynnika redukcyjnego. Wypadnięcie danego sektora z listy carbon leakage, która ma obowiązywać w latach 2015-2020 oznaczałoby wzrost kosztów zakupów CO2 i pogorszenie konkurencyjności.

Zdaniem obserwatorów rynku CO2 do pomyślenia jest także , aby jeszcze w perspektywie do 2020 roczny wskaźnik redukcji emisji w UE, który wynosi 1,74 proc. ( około 38 mln ton CO2 rocznie ) został zwiększony. Tyle, że aby zdjąć z rynku nadwyżkę uprawnień do emisji CO2 to według analizy Domu Maklerskiego Consus, wskaźnik redukcji emisji musiałby zostać zwiększony 2, 5-krotnie, do poziomu 100 mln ton rocznie. Spółka oceniła , że tak gwałtowne zwiększenie wskaźnika wiązałoby się ze zwiększeniem celu redukcyjnego z 20 proc. do niemal 34 proc. w perspektywie 2020.

Z punktu widzenia uczestników systemu EU ETS równie ważne jest co stanie się z EU ETS po 2020 roku. Z doniesień medialnych (PAP) płynących z Brukseli wynikało , że Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy popierały nawet 40-proc. cel redukcji emisji CO2 do 2030 r. To było zbieżne z analizami KE, która w Zielonej Księdze stwierdziła, że aby osiągnąć redukcję emisji gazów cieplarnianych o 80-95 proc. do 2050 r. to „zgodnie z uzgodnionym na szczeblu międzynarodowym celem utrzymania ocieplenia atmosferycznego na poziomie poniżej 2°C” , emisje gazów cieplarnianych w UE musiałyby zostać zmniejszone do 2030 r. o 40 proc. Z kolei Austria, Belgia, Dania, Francja, Niemcy, Irlandia, Włochy i Portugalia miały popierać nowy, wyższy cel OZE. W każdym razie nowy pakiet klimatyczno-energetyczny, czyli dotyczący okresu do 2030 roku, trafi do ministrów środowiska i energii, a planowane jest, żeby w marcu 2014 zajęli się nim przywódcy państw członkowskich na szczycie UE.

Sytuacja jest szczególnie skomplikowana, bo stanowienie nowych ram polityki klimatyczno-energetycznej UE zbiega się nie tylko ze wyborami do Parlamentu Europejskiego, ale nakłada się także na proces przygotowywania globalnego porozumienia klimatycznego. Polska chciałaby, żeby polityka klimatyczna UE była funkcją uzgodnień międzynarodowych, a nie wiadomo, czy do nich dojdzie. Kalendarz wydarzeń mających doprowadzić do globalnego porozumienia w celu zapobiegania zmianom klimatu jest już stosunkowo krótki. W tym roku wszystkie państwa zostaną zaproszone do rozpoczęcia przygotowań wewnętrznych do zawarcia umowy w 2015 w Paryżu na konferencji COP21. Z kolei na konferencji klimatycznej COP20 w Limie w grudniu 2014 ma zostać określone, czym mają być kontrybucje poszczególnych państw w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych, i co to mają być za kontrybucje. Teraz nie wiadomo nawet na jaki okres miałoby zostać zawarte globalne porozumienie klimatyczne. Wiadomo tylko, że na czas po 2020 roku, kiedy skończy swój żywot tzw. drugi okres Protokołu z Kioto, do którego poza UE mało kto przystąpił.

- Na pewno nie wszystkie państwa przedstawią skwantyfikowany poziom redukcji CO2, chociażby dlatego, że część państw rozwijających się nie zna swojego obecnego poziomu emisji, a więc trudno, żeby przedstawiły procentowe poziomy redukcji. Konwencja klimatyczna ONZ dotyczy de facto redukcji CO2, ale jeżeli ktoś myśli, że nowa umowa będzie polegała na tym, że będziemy mieli listę krajów i każdemu zostanie przypisany procentowy poziom redukcji, to wydaje mi się, że takiej umowy nie jesteśmy w stanie wynegocjować w konsensusie 194 państw. Według mnie kontrybucje będą mogły być raczej określone jako pewne działania, takie na przykład jak zalesianie - uważa Marcin Korolec.

Z oczywistych powodów już wkrótce dojdzie zatem do istotnej dyskusji na temat polityki klimatycznej UE, ze szczególnym uwzględnieniem możliwych zmian w EU ETS i ich wpływu m.in. na przemysł. Odbędzie się ona 17 lutego w Warszawie podczas panelu " Klimat dla przemysłu? Polityka i system redukcji emisji a rozwój i konkurencyjność gospodarki” który zostanie zorganizowany w ramach Forum Zmieniamy Polski Przemysł.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Klimat dla przemysłu, czy przemysł dla klimatu?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!