Czy pogrążony w kryzysie świat stać na gigantyczne wydatki na walkę z ociepleniem klimatu? Przed takim pytaniem stają przedstawiciele 190 państw
Jak pisze dziennik szczyt jest szczególnie ważny dla Unii Europejskiej. Do tej pory była uważana za światowego lidera w przeciwdziałaniu groźnym zmianom klimatycznym. Wiosną 2007 r. rządy UE zgodziły się na najbardziej radykalną w świecie próbę przestawiania gospodarki na ekologiczne tory. Jednak kraje Unii wciąż nie dogadały się, jak redukować emisję CO2. Projektu Komisji Europejskiej nie akceptuje co najmniej dziewięć krajów UE, w tym Polska, gospodarz szczytu.
W Poznaniu nie będziemy mieli jednak własnej delegacji, w naszym imieniu (i pozostałych 26 krajów UE) mówi delegacja unijna.
Podczas szczytu zapadną kluczowe (choć nie ostateczne) ustalenia dotyczące m.in. redukcji emisji CO2 przez wszystkie państwa świata. Finalna decyzja za rok w Kopenhadze. Według wstępnych propozycji światowa gospodarka miałaby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych o 20-30 proc. do 2020 r., a nawet o 80 proc. do 2050 r.
Zdaniem naukowców takie redukcje są potrzebne, by globalne ocieplenie nie przekroczyło 2°C w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Jeśli przekroczy, świat czeka klimatyczna katastrofa: powodzie, huragany, zatopienie terenów nadmorskich i jednocześnie susze i ostre ataki zimy tam, gdzie wcześniej ich nie było.
Rozmowy na pewno będą supertrudne. Tak duże cięcia w emisjach CO2 oznaczają konieczność kolosalnych zmian w gospodarce, a zmiany to gigantyczne koszty.
Obrady otworzy dziś (1 grudnia) premier Donald Tusk i premier Danii Anders Fogh Rasmussen.
Poznań spodziewa się 9 tys. gości. Przez pierwsze dziesięć dni pracować będą głównie eksperci. Najważniejsze będą ostatnie dni - 11 i 12 grudnia - gdy przyjadą premierzy, prezydenci i ministrowie środowiska ze 150 państw oraz sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Klimatyczny szczyt świata w Poznaniu