Komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard powiedziała w poniedziałek, że polityka klimatyczna jest w interesie Europy, bo zmniejsza jej zależność od importu paliw kopalnych. Jakie implikacje polityczne ma ta zależność, widać na Ukrainie - chodzi o import gazu z Rosji.
"Chcielibyśmy, aby Europa podjęła swoją odpowiedzialność (w dziedzinie polityki klimatycznej), bo to jest w naszym interesie, w ten sposób stajemy się mniej zależni od importowanych paliw kopalnych" - mówiła Hedegaard na spotkaniu unijnych ministrów środowiska, którzy omawiali proponowaną przez KE politykę klimatyczną i energetyczną UE do 2030 r. Zależność od importowanych paliw kopalnych (ropy, gazu i węgla) miałaby zmniejszać własna produkcja odnawialnej energii.
Komisarz podkreśliła, że kwestia zależności energetycznej nabiera znaczenia zwłaszcza w ostatnich dniach, gdy "wszyscy myślimy o tym, co się dzieje na Ukrainie, w kraju sąsiadującym z nami i jakie ma to implikacje polityczne".
Z kolei zdaniem ministra środowiska Macieja Grabowskiego, bezpieczeństwo energetyczne zwiększają ogólnie zasoby własne kraju, w tym gazu łupkowego. "Wydaje się, że działania polityczne, które są w tej chwili podejmowane (na Ukrainie - PAP) wskazują na to, że bezpieczeństwo energetyczne jest tym bardziej istotną wartością dla Europy i dla Polski, a w tym kontekście trzeba myśleć o wydobyciu gazu z pokładów łupkowych, jako zwiększającym nasze bezpieczeństwo energetyczne" - powiedział Grabowski.
Hedegaard zwróciła się do ministrów środowiska, by ci wysłali "jasny sygnał" do szefów państw, którzy spotykają się w marcu m.in. w sprawie nowego pakietu klimatycznego. Zakłada on 40-proc. redukcję emisji CO2 w UE do 2030 r. i unijny cel udziału energii ze źródeł odnawialnych na poziomie 27 proc.
Hedegaard zależy na "klarownym, politycznym sygnale dotyczącym ogólnych celów", który miałby wysłać szczyt UE. Chodzi o to, by przywódcy już w marcu zadeklarowali 40-proc. cel redukcji emisji CO2, czego chcą m.in. Niemcy, a czego chce uniknąć np. Polska.
"Podejście krajów jest bardzo zróżnicowane, w moim przekonaniu przeważają kraje, które mają różne zastrzeżenie do propozycji Komisji (...) niektóre zastrzeżenia są bardzo daleko idące, w związku z tym trudno sobie w tej chwili wyobrazić, żeby marcowa Rada (Europejska) przyjęła bardzo zdecydowane konkluzje" - powiedział Grabowski w przerwie spotkania ministrów.
Dodał, że jego zdaniem wnioski marcowego szczytu UE mogą być ogólne i wskazywać kierunek działań. "Natomiast trudno jest mi sobie w tej chwili wyobrazić, żeby udało się w ciągu dwóch tygodni doprowadzić do bardziej szczegółowych i precyzyjnych ustaleń, które rodzą potem zobowiązania" - zaznaczył.
Biorący udział w spotkaniu wiceminister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Marcin Korolec podkreślił, że nie ma presji na określanie unijnego celu redukcji CO2 już na marcowym szczycie UE. Przypomniał, że na konferencji klimatycznej ONZ w Warszawie (COP-19) uzgodniono, że ci, którzy są gotowi, mają zaprezentować swój wkład w ochronę klimatu do pierwszego kwartału 2015 r.
"Sądzę, że byłoby trudno Radzie Europejskiej decydować o jakichś celach bez znajomości kluczowych elementów, jak realizacja celów będzie podzielona między poszczególne kraje" - zaznaczył. Chodzi m.in. o kompensację obciążeń biedniejszym krajom UE.
Zdaniem Korolca "prowizoryczny" wkład UE powinien zostać określony po konferencji klimatycznej ONZ w Limie (grudzień br.) i zostać zatwierdzony po konferencji klimatycznej ONZ w Paryżu w 2015 r., jeśli konferencja zakończy się globalnym porozumieniem.
Czytaj także: Konflikt na Ukrainie - bezpieczeństwo energetyczne UE do poprawy