W ostatnim czasie branża energetyczna w Polsce znacznie zwiększyła swoje zainteresowanie rolnictwem, które przestało być postrzegane wyłącznie jako dostawca biomasy "agro".
Niezależnie od niedawno odkrytej medialności tematu biogazowni rolniczych największym i najaktywniejszym graczem na polskim rynku pozostaje Poldanor. Ta firma rolnicza, opierając się na duńskich doświadczeniach (firma jest kontrolowana przez inwestorów z Danii), była pionierem na naszym rynku i od 2005 roku wybudowała i eksploatuje 4 biogazownie, a obecnie buduje kolejne (docelowo ma ich posiadać kilkanaście).
Szum medialny, który wytworzył się wokół biogazowni, prowokuje pytania o faktyczny sens realizacji takich przedsięwzięć. Żeby móc odpowiedzieć na to pytanie, należy się do niego odnieść z punktu widzenia potencjalnych inwestorów, a przede wszystkim należy rozróżnić grupy podmiotów interesujących się energetyką biogazową. Można wyróżnić co najmniej trzy takie grupy.
Pierwszą grupę stanowią firmy z szeroko rozumianej branży rolno-spożywczej, dla których inwestycje biogazowe są niejako naturalnym posunięciem biznesowym. Podręcznikowym przedstawicielem tej grupy jest Poldanor, dla którego inwestycje biogazowe wiązały się z osiągnięciem szeregu korzyści. Pozwoliły na wykorzystanie odpadów, które w przeciwnym razie wymagałyby utylizacji. Zapewniły dostawy ciepła i energii elektrycznej własnej produkcji, a także nawozu – poprodukcyjnego odpadu biogazu oraz dostarczyły dodatkowych przychodów ze sprzedaży nadwyżek wyprodukowanej energii oraz przyznanych świadectw pochodzenia. Warto też zwrócić uwagę, że Poldanor realizował pierwsze inwestycje w okresie, gdy uzyskanie wsparcia w postaci świadectw pochodzenia nie było jeszcze potwierdzone dla tego rodzaju przedsięwzięć, a mimo to były one rentowne.
Do drugiej grupy zaliczają się firmy z różnych branż m.in. Kopex, Fasing, PGNiG czy BBI Zenris NFI. Są to najczęściej spółki szukające nowych kierunków rozwoju pozwalających na korzystne ulokowanie nadwyżek finansowych lub chcące zdywersyfikować swoją działalność. Dla takich firm energetyka biogazowa może być interesująca ze względu na zwiększające przychody z inwestycji mechanizmy wsparcia oraz możliwość pozyskania na ten cel bezzwrotnych lub preferencyjnych kredytów ze środków krajowych i unijnych. Ze względu na brak komplementarności z prowadzoną działalnością, dla spółek z tej grupy zaangażowanie w projekty biogazowe będzie miało sens tylko wtedy, gdy oferowane wsparcie zmniejszy nakłady własne i koszt finansowania, a także zwiększy przychody w stopniu pozwalającym na osiągnięcie zwrotu na zadowalającym poziomie. W przypadku poszczególnych firm będzie decydowało podejście do oceny inwestycji, w tym m.in. szacowany koszt kapitału własnego, stosowane wskaźniki opłacalności, oczekiwana stopa zwrotu czy apetyt na ryzyko.
Do trzeciej grupy można zaliczyć spółki z branży elektroenergetycznej, które są prawnie zobligowane do ograniczania emisji CO2 oraz zwiększania udziału energii ze źródeł odnawialnych w produkowanym i sprzedawanym wolumenie energii. W realizacji inwestycji biogazowych widzą one jeden ze sposobów osiągnięcia tych celów, a także szansę na poprawę swojego wizerunku w oczach klientów i partnerów społecznych.
Z drugiej strony przed polską energetyką stoi szereg pilnych wyzwań inwestycyjnych związanych m.in. z odbudową mocy wytwórczych, dostosowaniem istniejących instalacji do wymogów środowiskowych czy rozbudową sieci elektroenergetycznych. A posiadane i możliwe do pozyskania środki mogą się okazać niewystarczające do realizacji powyższych zadań, zwłaszcza w połączeniu z koniecznością rozbudowy obszaru odnawialnych źródeł energii. W tej sytuacji realizacja wymagających relatywnie wysokich (w porównaniu z energetyką konwencjonalną czy innymi rodzajami OZE) nakładów, inwestycji biogazowych nie wydaje się optymalnym rozwiązaniem. Ponadto jest to technologia na polskim rynku dość nowa i szerzej nieznana w przeciwieństwie do innych "zielonych" technologii wytwórczych. Powoduje to utrudniony i droższy dostęp do dostawców i wykonawców inwestycji oraz potencjalne trudności w eksploatacji, wynikające z braku doświadczenia.
Zwolennicy biogazowni rolniczych często dowodzą ich wyższości, porównując je do elektrowni wiatrowych. Ale farmy wiatrowe są najbardziej niestabilnymi z odnawialnych źródeł energii (jeśli chodzi o ciągłość i przewidywalność produkcji) i porównywanie ich do źródeł wytwórczych o tak stabilnym charakterze produkcji i wskaźniku wykorzystania mocy jak biogazownie jest już w założeniu nieadekwatne. Natomiast porównanie ze źródłami opalanymi biomasą czy elektrowniami wodnymi nie jest już tak korzystne dla biogazowni rolniczych.
Reasumując, biogazownie są bardzo korzystnym rozwiązaniem dla wielu podmiotów z branży rolno-spożywczej i niewątpliwie nadal będą się wśród nich cieszyć rosnącym zainteresowaniem. Mogą one być również interesującym sposobem lokowania nadwyżek finansowych dla spółek niemających wiele wspólnego ani z rolnictwem, ani z energetyką pod warunkiem zapewnienia przez państwo odpowiedniego poziomu wsparcia. Natomiast elektroenergetyka borykająca się z bardzo już napiętymi budżetami inwestycyjnymi powinna do inwestycji biogazowych podejść "na zimno". Każdy potencjalny projekt powinien być rozpatrywany indywidualnie, a decyzja o zaangażowaniu się w niego podjęta tylko w przypadku jednoznacznie korzystnych wyników analiz finansowych, oceniających jego rentowność i porównujących z innymi technologiami wytwórczymi.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Komu opłaca się budować biogazownie?