Francja zamierza otworzyć swój rynek energii elektrycznej. Były monopolista EDF sprzeda część swoich mocy produkcyjnych pochodzących z energii atomowej po cenie ustalonej przez państwo na rzecz konkurentów. Zniknie również część taryf regulowanych. Powodem były naciski ze strony Komisji Europejskiej.
Francja tym samym reaguje na rosnące naciski ze strony KE. Bo choć francuski rynek energetyczny jest oficjalnie otwarty od lipca 2007 r., to jest nadal zdominowany przez jeden podmiot – EDF. Według regulatora rynku energetycznego – CRE, państwowe przedsiębiorstwo nadal posiada 90 proc. udział w rynku, a w przypadku klientów detalicznych 94 proc. W związku z tym premier Fillon jesienią zobowiązał się pisemnie przed KE do ostatecznego otwarcia rynku, by uniknąć postępowania w sprawie naruszenia przepisów unijnych.
W związku z tym EDF ma podzielić się mocami produkcyjnymi, jakie wytwarza w swoim parku składającym się z 58 elektrowni jądrowych. „Najbardziej wrażliwą częścią negocjacji w tej sprawie są ceny” – twierdzą eksperci. Według źródeł branżowych EDF wymaga co najmniej 46 euro za megawatogodzinę, aby mieć pieniądze na to, by utrzymać swoje reaktory jądrowe czynnym stanie oraz po to, by dokonać zmian w jednej trzeciej elektrowni, tak by można je było jeszcze eksploatować 60 lat zamiast 40.
Niektórzy konkurenci już teraz jednak twierdzą, że zaproponują tylko 34 euro za MWh, co odpowiada państwowo regulowanej cenie, jaką płacą za prąd klienci detaliczni Konkurencja ma jednak świadomość, że ostatecznie cena zostanie ustalona przez samego prezydenta. Nie wszyscy jednak będą zabiegali o najkorzystniejszą cenę. Firmy takie jak E.on France, czy Poweo już zainwestowały miliony we swoje możliwości produkcyjne. Jeżeli ustawodawca zmusi EDF do ograniczenia własnych, ci będą mogli szybko wejść na rynek bez konieczności inwestowania więcej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koniec monopolu EDF