Od kiedy resort skarbu ogłosił pierwsze konkursy do rad nadzorczych, minął ponad miesiąc. Chociaż procedura wyboru miała standardowo trwać trzy tygodnie, nie zakończyło się jeszcze żadne z postępowań kwalifikacyjnych.
- Ze względu na to, że trwające obecnie konkursy do rad nadzorczych są pierwszymi z całej serii, przyciągają one bardzo duże zainteresowanie. Taki zresztą był cel: wykazanie, że wszystko robimy w przejrzysty sposób - mówi w rozmowie z "Parkietem" jeden ze współpracowników Aleksandra Grada, szefa MSP. Dodaje on, że w efekcie resort dostaje liczne pisma, telefony i nieoficjalne informacje o potencjalnych kandydatach, a wszystkie tego typu sygnały musi zweryfikować.
Wyniki konkursów do rad nadzorczych Energi i portów w Gdyni i Gdańsku miały być ogłoszone pod koniec ubiegłego tygodnia. - Okazało się, że wśród kandydatów z krótkich list są np. osoby, które pracowały gdzieś wcześniej, a tego nie zgłosiły czy miały powiązania rodzinne z pracownikami firm, które chciały nadzorować - mówi rozmówca dziennika z MSP. To jednak nie wszystko, ponieważ okazuje się, że wśród kandydatów znajdują się osoby, którym prawdopodobnie stawiano wcześniej zarzuty prokuratorskie. Tego typu informacje resort również musi sprawdzić.
Dużym zainteresowaniem cieszył się ogłoszony w ostatnich dniach grudnia konkurs do rady nadzorczej grupy energetycznej Tauron. Do współzawodnictwa o jedno z sześciu miejsc w radzie stanęło prawie trzystu kandydatów. Na wywieszoną na stronie internetowej ministerstwa krótką listę trafiło trzydziestu z nich. - W tym gronie znajdują się osoby, których obecności nigdy w radzie Tauronu nie zaakceptujemy - mówi "Parkietowi" proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciel jednej z central związkowych energetyki. Dodaje on, że organizacje pracownicze zgłaszają do ministerstwa swoje uwagi i monitorują sytuację, zbierając dane o kolejnych kandydatach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Konkursy do rad państwowych spółek przeciągają się