Wzrastające koszty energii, mimo ich chwilowego spadku spowodowanego dekoniunkturą, będą stanowiły istotny czynnik kosztotwórczy produkcji wyrobów mlecznych - mówił podczas VII Forum Mleczarskim w Augustowie prof. Andrzej Babuchowski.
- W przypadku przemysłu mleczarskiego jest to o tyle łatwe, że jak rzadko który przemysł, wytwarza produkty odpadowe i uboczne, które bez specjalnego przygotowania nadają się do przetworzenia na biogaz, w procesie fermentacji. Otrzymany biogaz może być następnie wykorzystany w zakładzie do ogrzewania kotłów, wytwarzanie energii elektrycznej (m.in. kogeneracja) lub odsprzedany na zewnątrz. Również energia elektryczna wytworzona przy użyciu biogazu może być odsprzedana na zewnątrz. Nie bez znaczenia są również produkty uboczne powstałe w czasie utylizacji odpadów, które mogą być wykorzystane, jako składniki nawozów lub pasz - mówił prof. Babuchowski.
Przemysł ciężki oraz elektrownie muszą uczestniczyć w ETS (Emission Trading Scheme), czyli systemie handlu emisjami. Polega to z grubsza na tym, że w celu otrzymania zgody na emisję CO2 muszą kupować prawa do jego emisji, o ile wykorzystują paliwa kopalne. Jak do tej pory przemysł mleczarski był zwolniony z tego obowiązku, ale istnieje prawdopodobieństwo, że szczególnie duże zakłady zostaną włączone w system. Tak więc, umiejętne wdrożenie przez przemysł mleczarski założeń dyrektywy odnośnie emisji CO2, powinno skutkować otrzymaniem za darmo 100 proc. pozwoleń na emisję CO2. Oznacza to, że zastąpienie paliw kopalnych paliwami odnawialnymi, jak np. biogaz może być źródłem dodatkowych dochodów, m.in. ze sprzedaży tzw. zielonych certyfikatów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koszty energii uderzają też w mleczarstwo