Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Bez inwestycji w energetykę w 2020 r. czekają nas niedobory prądu. Które firmy skorzystają z ulgowych praw do emisji CO2 i zbudują elektrownie, rozstrzygnie Komisja Europejska
Widać wyraźnie, że firmy w miarę upływu czasu znacznie poskromiły swoje apetyty. W grudniu 2008 r. do PSE Operatora - spółki zawiadującej sieciami energetycznymi - wpłynęły wnioski o podłączenie do sieci 22 tys. MW nowych mocy. Po trzech latach została z tego połowa. Rozpoczęcie budowy nowych projektów straszliwie się ślimaczy.
Powodem były trwające dwa lata przepychanki z Komisją Europejską. Zgodnie z przyjętym w grudniu 2008 r. przez Unię Europejską pakietem energetyczno-klimatycznym od 2013 r. elektrownie nie będą już dostawały uprawnień do emisji CO2 za darmo, lecz będą je musiały nabywać na aukcjach. Polska, która prąd wytwarza w ponad 90 proc. z węgla, ucierpiałaby na tym najbardziej - ceny prądu poszłyby w górę, według różnych szacunków od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent. Dlatego nasz rząd wynegocjował okres przejściowy - elektrownie, które już działają, oraz te, w których proces inwestycyjny został "fizycznie rozpoczęty" do końca 2008 r., dostaną część uprawnień do emisji CO2 za darmo aż do 2020 r.
Dla Polski bardzo ważne jest, ile nowych elektrowni załapie się na ulgi, bo stare wybudowane jeszcze w PRL siłownie dożywają swoich dni i trzeba będzie je wyłączać.
Na podstawie wydanych przez marszałków pozwoleń Ministerstwo Gospodarki sporządzi listę elektrowni kandydujących do ulgowych uprawnień. Lista zostanie przekazana do Komisji Europejskiej, która musi ją zatwierdzić.
Z informacji uzyskanych przez "Gazetę" wynika, że najwięcej nowych projektów mają państwowe Polska Grupa Energetyczna i Tauron oraz francuski GdF Suez. Ale PGE też ograniczyła swoje plany - wypadła z nich na razie elektrownia na węgiel brunatny pod Gubinem, której sprzeciwia się miejscowa ludność. GdF Suez zrezygnował z kolei z budowy siłowni gazowych w Połańcu i w Policach.
Na Pomorzu Zachodnim mają powstać aż dwie elektrownie gazowe PGE: w Dolnej Odrze (dwa bloki po 400 MW) i w Pomorzanach (400 MW). Ale czy powstaną?
- Nasze analizy pokazują, że gaz jako paliwo w tym miejscu nie będzie opłacalny - mówi nam menedżer z PGE. - Sytuacja zmieniłaby się, gdyby można było pociągnąć gazociąg z powstającego w Świnoujściu terminalu LNG. Nie jest to jednak proste, bo musiałby przechodzić przez tereny objęte programem Natura 2000. Zgłosiliśmy te elektrownie do marszałka, a co się będzie działo dalej, zobaczymy - tłumaczy menedżer z największej polskiej firmy energetycznej.
Podobnie niepewny jest los elektrowni na Lubelszczyźnie. Obok kopalni węgla Bogdanka chciałyby postawić swoje siłownie GdF Suez (790 MW w Starej Wsi) i PGE (w Zawadowie). Do sieci będzie można podłączyć tylko jedną. Kto wygra? GdF Suez ma własną działkę, PGE swoją na razie tylko dzierżawi. Obie firmy zastanawiały się, czy nie połączyć wysiłków i nie postawić elektrowni wspólnie, podpisały nawet list intencyjny, ale ostatecznie PGE postanowiła na razie wycofać się ze współpracy.
Podobną rywalizację toczył GdF Suez z PKN Orlen we Włocławku. Francuska firma zgłosiła swoją siłownię (2 bloki po 466 MW) i dostała pozwolenie na emisję. Orlen nie próbował, bo projekt nie został rozpoczęty przed końcem 2008 r.
Nie będzie elektrowni szwedzkiego Vattenfalla pod Gniewem, bo firma wycofuje się z Polski, a nikt nie chciał kontynuować budowy. Pozwolenie na emisję dostała za to planowana przez Kulczyk Holding elektrownia Północ. Ma powstać w Pelplinie, czyli kilkanaście kilometrów dalej.
Według informacji "Gazety" resort gospodarki zgłosi do Brukseli wszystkie projekty, które dostały zezwolenia na emisję, bo nie chce wdawać się w spory z koncernami.
Komisja Europejska będzie musiała je starannie zbadać. Jeśli ktoś wypadnie z listy, oczywiście będzie mógł wybudować elektrownię bez ulgowych uprawnień do emisji. Ale to mało prawdopodobne - do 2020 ta elektrownia będzie nieopłacalna, bo konkurenci dostaną ulgi.
Organizacje ekologiczne już zapowiadają, że będą skarżyć do unijnych i polskich sądów prawie wszystkie pozwolenia dla nowych elektrowni na węgiel, bo według nich faktycznie ich budowa nie zaczęła się przed 2008 r.
Komisja będzie się opierać na wytycznych do dyrektywy, które sama wydała. Ale nie rozstrzygnęła tam bardzo ważnej kwestii - co się będzie działo, jeśli jakaś firma dostanie ulgowe uprawnienia, a potem nie wybuduje planowanej elektrowni? Polski rząd chce, żeby w takim przypadku ulgowe uprawnienia mogła dostać inna firma. Ale Komisja może przyjąć inną wykładnię - uprawnienia przepadają i trafiają na aukcje.
W sprawie CO2 między Polską a Brukselą panuje ostatnio kryzys zaufania. Polska zawetowała komisyjny plan redukcji CO2 o 80 proc. do 2050 r., skierowała też do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości przepisy w sprawie rozdziału CO2 dla przemysłu. Nie wiadomo więc, czy Komisja nie zastosuje retorsji i nie przyjmie mniej korzystnej dla naszego kraju wykładni przepisów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kto wybuduje w Polsce nowe elektrownie?