- To, jak długo potrwa obecna niepewność związana z regulacją cen energii, będzie w dużej mierze zależało od stanowiska Komisji Europejskiej. Jeśli to nie zostanie uznane jako pomoc publiczna, to spodziewam się, że rozporządzenie szybko powstanie i szybko wejdzie w życie - mówi WNP.PL Leszek Juchniewicz, pierwszy prezes URE (w latach 1997-2007), obecnie główny ekonomista Pracodawców RP.
- Minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział pilną nowelizację ustawy zamrażającej ceny energii elektrycznej na poziomie z 2018 roku. Komisja Europejska miała zastrzeżenia do ograniczenia roli Urzędu Regulacji Energetyki w ustalaniu nowych taryf.
- Rozmowy z Komisją Europejską opóźniają wprowadzenie rozporządzeń do ustawy, na które czekają spółki obrotu energią. Bez nich nie wiedzą, jakie faktury powinny wystawiać swoim klientom.
- - W 1997 r. uchwalone zostało Prawo energetyczne, które stało się konstytucją rynku energii. Od tamtej pory takie zdarzenie, jak obecne zamieszanie z cenami energii, nie miało miejsca - komentuje Leszek Juchniewicz.
Jak pan ocenia obecne zamieszanie wokół cen energii?
- Od czasu jak Polska wdrożyła zasady regulacji szeroko rozumianego sektora energetyki, to taki przypadek nie miał miejsca. Do tej pory nie było takiej ingerencji Sejmu, czyli ustawodawcy, w konstytucję rynku energii, jaką jest ustawa Prawo energetyczne, która doprowadziłaby do tak ogromnego zamieszania z cenami energii. Obecnie nikt nic nie wie! Mamy ustawę, ale nie mamy rozporządzeń wykonawczych. Powinno być wydane rozporządzenie, a go nie ma i nie wiadomo jak liczyć i kalkulować, jakie faktury wystawiać. Uczestnicy rynku energii mają więc olbrzymi kłopot.
Czytaj więcej: Sejm uchwalił ustawę m.in. obniżającą akcyzę na energię elektryczną i zmieniającą stawki opłaty przejściowej, co ma zapobiec podwyżkom cen prądu w 2019 r.
Prace nad rozporządzeniem trwają.
- Prace nad przygotowaniem rozporządzenia podobno trwają, było ileś jego wersji, ale tak naprawdę wszyscy w Ministerstwie Energii czekają na decyzję Komisji Europejskiej dot. notyfikacji ustawy, czy będzie ona potrzebna, czy nie.
Patrząc na to systemowo i długookresowo, trzeba przypomnieć, że Polska w roku 1991 podpisując tzw. układ europejski, czyli umowę ze Wspólnotą Europejską, zobowiązała się do stosowania zasad rynkowych w energetyce. Dopiero w 1997 r. uchwalone zostało Prawo energetyczne, które stało się konstytucją rynku energii. Od tamtej pory takie zdarzenie, jak obecnie z cenami energii, nie miało miejsca.
Zawsze staraliśmy się stosować zasady rynkowe, oczywiście z odpowiednią dozą regulacji, tam gdzie ona była niezbędna. Teraz jednak mamy do czynienia z ingerencją nie tylko w ceny energii, ale także w opłaty przesyłowe. To ma wielorakie implikacje związane z rozwojem sieci energetycznych, inwestycjami w sieci przesyłowe i dystrybucyjne, co się z kolei przerzuca na bezpieczeństwo energetyczne i niezawodność dostaw energii.
Już nie mówię o inwestorach spółek energetycznych, inwestorach indywidualnych i funduszach, które kupiły akcje spółek w ramach promowania tzw. Akcjonariatu Obywatelskiego. Teraz inwestorzy na pewno nie mają co liczyć na dywidendę. Wszystkie przedsiębiorstwa energetyczne będą krótkie finansowo, przyjdzie im energię kupować drogo, a sprzedawać taniej, co jest w warunkach gospodarki rynkowej niewyobrażalne!
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Leszek Juchniewicz: na rynku energii jest taka sytuacja, że nikt nic nie wie