Właściciel litewskich Zachodnich Sieci Energetycznych - prywatna spółka NDX Energija - zapowiedziała zablokowanie stworzenia narodowej spółki, która zbuduje nową elektrownię atomowej w Ignalinie. Powód? Strach przed uzależnieniem od Moskwy.
Według założeń narodową spółkę inwestycyjną miały stworzyć trzy największe spółki energetyczne w kraju: główny państwowy koncern energetyczny Litwy Lietuvos Energija, państwowe Wschodnie Sieci Energetyczne i sprywatyzowane kilka lat temu Zachodnie Sieci Energetyczne.
Państwo jednak zastrzegło sobie, że w nowej spółce musi zachować dominującą rolę. Dlatego też założono, że dojdzie do wymiany akcji między Lietuvos Energija i spółką ZSE, dzięki czemu Lietuvos Energija stałaby się głównym akcjonariuszem.
Według właścicieli NDX Energija litewscy energetycy z państwowej spółki Lietuvos Energija są zbyt powiązani z rosyjskimi energetykami, co stanowi zagrożenie, że w przyszłości będą realizować ich interesy na Litwie. Zarzucili im także, że broniąc interesów rosyjskich energetyków, od lat blokują budowę połączenia energetycznego z Polską.
Nasz system jest centralnie regulowany z Rosji. Eksport i import energii elektrycznej jest w rękach spółek powiązanych z rosyjskimi energetykami. Lietuvos Energija, będąc częścią rosyjskiego systemu energetycznego, nie jest zdolna do samodzielnego podejmowania decyzji - napisano w specjalnym komunikacie spółki.
NDX Energija chce, żeby trzy firmy energetyczne uczestniczyły w spółce na równych zasadach. Premier Litwy Gediminas Kirkilas zapowiedział, że jego rząd nie przyjmie tych warunków.