- Operatorzy raczej nie będą skłonni do wypowiadania nierealizowanych umów przyłączeniowych na podstawie ogólnikowych przepisów, bo narażaliby się na procesy sądowe i odszkodowania - uważa Wojciech Kozubiński, koordynator Obszaru Zagadnień Technicznych Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej.
- Nie mam dokładnej wiedzy na ten temat, ale z niepotwierdzonych informacji operatorów sieci wynika, że są spółki, które mają po kilkadziesiąt takich umów. W skali kraju ilościowo to może nie jest dużo, ale z tego co mi wiadomo to są umowy, które dotyczą przyłączeń instalacji OZE do sieci 110 kV, a więc o stosunkowo dużej mocy i w sumie moim zdaniem mówimy o jeszcze dość istotnym zjawisku. To są umowy, gdzie nawet są wpłacone zaliczki na poczet kosztów przyłączenia, ale i tak nic lub niewiele się z nimi dzieje. W przypadku przyłączeń do sieci średnich napięć jest lepiej, bo chociaż i w tym przypadku są nierealizowane umowy przyłączeniowe to w ostatnich latach więcej źródeł OZE było przyłączanych do sieci średnich napięć niż do sieci 110 kV.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Martwe umowy przyłączeniowe mogą przetrwać