Nie załamujmy rąk, że Bruksela ograniczyła Polsce limity emisji CO2 . Wystarczy wykorzystać "oszczędności" sprzed lat. Rząd ma w rękach ponad 22 mld zł w postaci lotnego CO2.
Zarówno biznes, jak i rząd mają świadomość zagrożenia, ale niewiele z tego wynika. Sytuacja jest absurdalna, bo Polska ma w zasięgu ręki koło ratunkowe, ale go nie chwyta. Choć w UE nasz bilans uprawnień do emisji CO 2 jest ujemny, to, biorąc pod uwagę światową pulę limitów, mamy nadwyżkę wartą miliardy euro. Gdyby polski rząd ją sprzedał, mógłby uzyskany kapitał przeznaczyć na inwestycje w technologie ograniczające emisję gazów cieplarnianych - czytamy w "PB".
Polska jest jednym ze światowych liderów ograniczania emisji gazów cieplarnianych, szczególnie CO 2 . Realizując zobowiązania protokołu z Kioto, w latach 1988-2004 udało się jej ograniczyć emisję dwutlenku węgla z 531 mln do około 386,4 mln ton rocznie.
- Dlatego mamy nadwyżkę 600 mln ton uprawnień do emisji CO 2 w latach 2008- -12, wartą obecnie 6 mld EUR (ponad 22 mld zł). Możemy ją sprzedać. To zamrożony kapitał, który jednak będzie co roku topniał o blisko 1-1,5 mld EUR - powiedział "Pulsowi Biznesu" Ryszard Pazdan, prezes firmy Atmoterm zajmującej się m.in. inżynierią środowiska i konsultingiem.
Do spieniężenia swojej nadwyżki przygotowuje się Ukraina. Wprowadza zielony program inwestycyjny GIS (z ang. green investment scheme), który umożliwi jej handel. - Ukraina nie jest związana wytycznymi KE, ma więc szersze możliwości działania. Polska też musi zrobić wszystko, żeby sprzedać swoją nadwyżkę. Im dłużej z tym zwleka, tym staje się to mniej realne - mówi Tomasz Chruszczow, wiceprezes Forum CO2 , skupiającego największe branże gospodarki emitujące dwutlenek węgla.
Czasu jest niewiele, bo przemysł europejski rozpoczął walkę o limity uprawnień do emisji CO 2 na lata 2008- -12. Konkurencja jest silna, gdyż swoje nadwyżki może niebawem sprzedać także Rosja czy Białoruś - czytamy w "PB".
- Należało dawno wdrożyć opracowane przez Bank Światowy procedury GIS. Jeżeli znowu będziemy ostatni, to, przy tak dużej podaży nadwyżek uprawnień do emisji, znowu stracimy - podkreśla Ryszard Pazdan.
Tymczasem w Polsce nie ma przepisów dotyczących zatwierdzania np. przewidzianych w protokole z Kioto międzynarodowych projektów inwestycji zmniejszających emisję gazów cieplarnianych, w których udział mogłyby brać polskie firmy. Brak też przepisów o działaniu Krajowego Systemu Inwentaryzacji Emisji. Nie wiadomo, jak ustalać krajowe i sektorowe limity emisji gazów cieplarnianych - komentuje "Puls Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Miliardy zaoszczędzonej emisji CO2 do wykorzystania