Nasz Dziennik przedstawił listę zarzutów wobec Jana Kurpa, prezesa PKE. Wśród nich wymienił ignorowanie zaleceń rady nadzorczej (RN), pogarszającą się sytuację finansową holdingu i spółek zależnych, niegospodarność.
Dziennik przytacza także protesty członków rady, wobec wydawania przez prezesa Kurpa poleceń w formie zarządzeń choć zarząd jest kolegialny i powinien wspólnie podejmować decyzje.
W "Naszym Dzienniku" pojawiają się także zarzuty dotyczące zarządzania koncernem i jego finansów. W 2005 roku PKE zarobił 300 mln zł, w 2006 r. zyski spadły do 260 mln złotych. Plan na ten rok przewidywał 180 mln zł zysku, ale bardziej realny jest jego spadek nawet do 100 mln złotych. W dodatku większość spółek zależnych albo ma straty, albo bardzo słabe zyski, co rzutuje na kondycję całego PKE.
Duży niepokój ministerstwa, według redakcji "ND" wywołała też sprawa inwestycji prowadzonych przez PKE. Podczas wrześniowego posiedzenia rady nadzorczej okazało się, że koncern nie ma strategii inwestycyjnej. Jedne z ważniejszych inwestycji PKE prowadzi w elektrowni Halemba, Blachownia i Łagisza. "Nasz Dziennik powołuje się na ekspertów, według których są one całkowicie nieopłacalne, bo w Halembie powstaje blok o mocy 200 MW, a w Blachowni 400 MW.
Ostatnim zarzutem, jaki "Nasz Dziennik" wytacza przeciwko prezesowi Kurpowi są ewentualne problemy z wejściem PKE do EP, co dziennik tłumaczy jako nierealizowanie decyzji rządu.
"Nasz Dziennik" podsumowuje, że podane przez gazetę zarzuty są wystarczające do odwołania prezesa Kurpa ze stanowiska.