Podejmowanie decyzji o inwestycjach w nowe moce wytwórcze jest bardzo trudne, ze względu na dużą niepewność rynkową i regulacyjną. Rozwiązaniem mógłby być okrągły stół energetyczny, który określiłby docelowy mix energetyczny Polski i wskazałby optymalny poziom rozwoju OZE i źródeł konwencjonalnych - przekonywano podczas debaty "Inwestycje w sektorze energii w Polsce", która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
- Ostateczny poziom mocy będzie jednak zależny od dynamiki mocy zaklasyfikowanych jako "must run", czyli jednostek pracujących niezależnie od popytu na moc w systemie. Jednostki "must run" to OZE oraz instalacje kogeneracyjne, produkcja z tych jednostek ma pierwszeństwo wejścia do systemu z racji stosowanych technologii - wyjaśnia Kazimierz Rajczyk.
Dlatego, jego zdaniem, decyzje koncernów energetycznych ograniczające inwestycje w duże bloki wydają się słuszne i uzasadnione ekonomicznie.
Wśród bloków mających szanse powstać w najbliższych latach Kazimierz Rajczyk wskazuje blok 1075 MW w Elektrowni Kozienice, blok 843 MW w Elektrowni Jaworzno III i blok 450 MW w Elektrowni Turów (spodziewa się ogłoszenia ponownego przetargu na tę jednostkę).
- Z bardzo dużym prawdopodobieństwem te inwestycje zostaną zrealizowane zgodnie z przyjętym harmonogramem. Wydaje się, że nawet po ich oddaniu w systemie pozostanie miejsce na jeszcze kilka dużych jednostek - dodaje Kazimierz Rajczyk.
Te dodatkowe jednostki to dwa bloki po ok. 1000 MW w Elektrowni Północ oraz blok ok. 1000 MW zbudowany przez Kompanię Węglową.
Kazimierz Rajczyk podkreślił, że cichym liderem inwestycji jest sektor dystrybucji energii elektrycznej, inwestycje w tym obszarze we wszystkich dużych grupach energetycznych posuwają się w szybkim tempie.
- To dowodzi tego, że tam gdzie jest stabilna regulacja i duża przewidywalność to śmiałość inwestycji jest większa - podkreślił Kazimierz Rajczyk.
Stephan Lehrke, partner i dyrektor zarządzający The Boston Consulting Group zwracał uwagę na trudne otoczenie firm energetycznych: ceny energii spadają, w przypadku wielu firm spadają także zyski, wkrótce wszystkie uprawnienia do emisji CO2 trzeba będzie kupić na aukcjach. Te czynniki, plus nadmiar mocy w niektórych krajach, wpływają na ograniczenie inwestycji w sektorze wytwarzania energii.
Do tej pory realizowano duże inwestycje w sektorze odnawialnych źródeł energii (OZE). Stephan Lehrke zwrócił jednak uwagę, że np. w Niemczech jest już nadmiar mocy wiatrowych i fotowoltaicznych, co może skutkować ograniczeniem inwestycji w OZE.
- W tej sytuacji bardzo trudno stworzyć biznesplan dla konwencjonalnych źródeł. W Niemczech nie będzie nowych projektów bez wsparcia. Potrzeby są, ale te inwestycje nie mają uzasadnienia ekonomicznego - wyjaśnia Stephan Lehrke.
Grzegorz Należyty, dyrektor generalny Siemens Power Generation podkreślał, że sytuacja w sektorze energetycznym w Polsce i w pozostałych krajach UE jest podobna: obserwujemy zmniejszenie zapotrzebowania na energię elektryczną oraz rozwój inwestycji w OZE.
- Polskę wyróżnia jednak wysoki średni wiek mocy wytwórczych, który wynosi ok. 33 lata, podczas gdy w wielu krajach UE moce są znacznie młodsze, ponieważ były oddawane w ostatnich 10 latach - mówił Grzegorz Należyty.
Dlatego, jak dodał, w Polsce konieczne jest odnowienie floty wytwórczej. To nie będzie budowa dodatkowych mocy, lecz zastąpienie starych, istniejących jednostek nowymi źródłami. Tylko do roku 2020 w Polsce zostaną wyłączone bloki o mocy ok. 6,6 tys. MW.
Grzegorz Należyty zwracał uwagę, że ok. 60 proc. inwestycji w sektorze wytwarzania w krajach UE to inwestycje w OZE, z czego większość w morskie farmy wiatrowe. Jego zdaniem około roku 2020 inwestycje w sektorze energetyki wiatrowej będą podzielone po ok. 50 proc. pomiędzy inwestycje na lądzie i na morzu.
Potrzeby inwestycji w moce wytwórcze zbiegają się z zapowiedziami wyłączenia sporej liczby starych elektrowni. Z ankiet przeprowadzonych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) wśród grup energetycznych wynika, że do roku 2020 planują one wyłączyć jednostki o łącznej mocy ok. 6600 MW, z czego ok. 5 tys. MW zostanie wyłączonych w dużych elektrowniach. Już w roku 2012 wycofanych zostało ok. 500 MW.
- Gdyby nawet zapotrzebowanie na moc nie rosło, to nowe moce i tak trzeba budować, żeby zastąpić jednostki, które zostaną wyłączone - podkreślał Cezary Szwed, dyrektor Departamentu Rozwoju Systemu w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych (PSE).
Jak wyliczył, do roku 2020 potrzeba ok. 5-6 tys. MW nowych mocy wytwórczych.
- Obecnie budowane są tylko trzy bloki: w Elektrowni Kozienice, Elektrowni Stalowa Wola i we Włocławku, ich łączna moc to ok. 2 tys. MW, co oznacza, że potrzeba jeszcze zbudować jednostki o mocy ok. 3-4 tys. MW - dodał Cezary Szwed.
Cezary Szwed poinformował, że według prognoz PSE, do 2028 r. trzeba będzie wyłączyć bloki o mocy ok. 10 tys. MW.
Wielu ekspertów zwraca uwagę, że dynamicznie rozwija się sektor odnawialnych źródeł energii, który pokryje znaczną część zapotrzebowania.
- Oczywiście w naszych prognozach uwzględniamy także odnawialne źródła energii. Wiele OZE, jak np. farmy wiatrowe, jest jednak nieprzewidywalnych i dlatego w naszych prognozach bierzemy pod uwagę tylko 10 proc. mocy zainstalowanej w OZE - wyjaśnił Cezary Szwed.
Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes zarządu Kompanii Węglowej przekonywała, że obecnie w Unii Europejskiej przychylniej się patrzy na węgiel jako paliwo energetyczne, ponieważ jak jest kryzys to szuka się tanich surowców, a takim jest węgiel.
W ocenie Joanny Strzelec-Łobodzińskiej inwestycjom w moce konwencjonalne w Polsce pomogłoby wprowadzenie rynku mocy.
Zachwalała jednocześnie korzyści z planowanej budowy elektrowni przez Kompanię Węglową.
- Ryzyka związane z tą jednostką będą znacznie mniejsze niż w przypadku innych podobnych inwestycji. Koszty transportu węgla zostaną ograniczone do minimum, a dostawca paliwa i elektrownia znajdą się w tej samej grupie kapitałowej - podkreślała Joanna Strzelec-Łobodzińska.
Zapowiedziała, że po 20 czerwca br. KW wskaże partnera, z którym nowy blok zechce zbudować. Wcześniej Kompania informowała, że ma sześciu potencjalnych chętnych: cztery firmy z Chin oraz po jednej z Japonii i Korei Południowej.
Joanna Schmid, wiceprezes zarządu ds. strategii i rozwoju w Tauron Polska Energia podkreślała, że poodejmowanie dziś decyzji o inwestycjach w nowe moce wytwórcze jest bardzo trudnie, ponieważ jest duża niepewność rynkowa i regulacyjna. W tej sytuacji wygrają ci, który trafnie przewidzą regulację i zachowania rynku.
- Naszym zdaniem złe regulacje są lepsze niż brak regulacji, a dziś regulacji brakuje. Przeciąganie prac nad ustawami tworzącymi tzw. trój pak energetyczny skutkuje tym, że trudno dziś podejmować decyzje inwestycyjne - podkreślała Joanna Schmid.
Wskutek braku odpowiednich regulacji, krajowe firmy ograniczyły inwestycje w odnawialne źródła energii i spowolniono przygotowania do inwestycji w wysokosprawną kogenerację gazową.
W ocenie Joanny Schmid jeśli nie zostanie utrzymane wsparcie dla współspalania biomasy z węglem, to Polska nie zrealizuje celu udziału energii wyprodukowanej w odnawialnych źródłach.
Także Joanna Schmid przekonywała, że przyśpieszeniu inwestycji w konwencjonalne źródła wytwórcze pomogłoby wprowadzenie rynku mocy.
- Dostępne są różne technologie energetyczne, problem polega tylko na podjęciu decyzji i wyborze jednej z technologii. Trzeba przy tym pamiętać, że nie będą penalizowane technologie zeroemisyjne, jak OZE i technologie jądrowe, a technologie emisyjne będą obciążane coraz większymi kosztami - wskazywał Ziemowit Iwański, dyrektor wykonawczy GE Hitachi Nuclear Energy w Polsce.
Zwrócił uwagę, że energetyka wiatrowa bardzo mocno się rozwija w krajach, po których w Polsce tego się nie spodziewamy, jak Brazylia czy Stany Zjednoczone, gdzie powstają farmy wiatrowe o mocy nawet 500 czy 1000 MW.
- Stopa zwrotu z tych inwestycji jest znacznie większa niż w Europie, co pozwala przypuszczać, że rozwój energetyki wiatrowej będzie się koncentrować w innych regionach świata a nie w Europie - mówił Ziemowit Iwański.
Igor Muszyński, partner w kancelarii prawnej Chadbourne & Parke przypomniał, że kraje UE w latach 90 XX w. zdecydowały się na wprowadzeniu w sektorze energetycznym mechanizmów rynkowych, podobnych do obowiązujących w innych branżach. Zakładano m.in. , że zwiększona konkurencja pomiędzy firmami energetycznymi doprowadzi do obniżki cen energii i wzrostu jakości obsługi, co miało przynieść korzyści odbiorcom energii.
Te zasady się jednak zmieniły z chwilą rozpoczęcia realizacji polityki klimatyczno-energetycznej, ponieważ obok zasad rynkowych wprowadzono mechanizmy wspierania wybranych źródeł.
Radosław Kudła, członek zarządu Deutsche Bank Polska podkreślał, że trudna sytuacja związana z inwestycjami w nowe moce wytwórcze jest efektem niestabilności regulacyjnej i sytuacji na rynku CO2.
- Jedna decyzja w Brukseli może przewróci opłacalność inwestycji w tej branży - wskazywał Radosław Kudła.
Zapewniał, że sektor bankowy posiada odpowiednie środki, aby finansować inwestycje w energetyce, przypomniał, że tylko w 2012 r. zysk sektora bankowego wyniósł blisko 15 mld zł.
Radosław Kudła zaproponował stworzenie okrągłego stołu energetyczny , który określiłby docelowy mix energetyczny Polski i wskazałby optymalny poziom rozwoju OZE i źródeł konwencjonalnych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nikt nic nie wie, czyli inwestycji w energetyce nie będzie