Żadnych poprawek nie zgłosiła we wtorek sejmowa komisja energii i skarbu do projektu nowelizacji ustawy o odnawialnych źródła energii. Według wnioskodawców - grupy posłów PiS - projekt ma rozwiązać problem nadpodaży tzw. zielonych certyfikatów na rynku.
Zasadniczą zmianą, proponowaną w projekcie jest rezygnacja ze stałej wartości tzw. opłaty zastępczej, wynoszącej 300,03 zł/MWh i powiązanie jej z rynkowymi cenami świadectw pochodzenia energii z niektórych OZE - zielonych certyfikatów (w praktyce wiatraki) oraz błękitnych certyfikatów (biogaz). Opłata miałaby wznosi 125 proc. średniej ceny danych certyfikatów z poprzedniego roku.
"Obecnie jednostkowa opłata zastępcza znacząco odbiega od rynkowych cen praw majątkowych" - głosi uzasadnienie. Cena rynkowa zielonych certyfikatów wynosi obecnie 27 zł/MWh. Z powodu ich nadpodaży na rynku, w ciągu kilku lat cena spadła o 90 proc. Wnioskodawcy uważają, że powiązanie wysokości opłaty zastępczej z ceną rynkową spowoduje większe zainteresowanie certyfikatami i stopniowe rozładowanie ich nadpodaży.
Przed zajęciem się treścią projektu noweli komisja odrzuciła w głosowaniu wnioski opozycji o wysłuchanie publiczne oraz o odłożenie prac do czasu, kiedy na posiedzeniu będą mogli być goście, np. przedstawiciele zainteresowanej branży OZE. W imieniu wnioskodawców posłanka Ewa Malik stwierdziła, że projekt przyczyni się do uelastycznienia rynku zielonych certyfikatów i zmniejszenia ich nadpodaży w długim terminie, dlatego proponowana zmiana jest "dobra ze wszechmiar". Drugie czytanie projektu jest planowane na środę.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowelizacja ustawy o OZE na razie bez poprawek