Szef rady nadzorczej PKE w tym miesiącu pożegna się z posadą. W poniedziałek wyjaśni, dlaczego dążył do odwołania prezesa spółki.
Będzie to pierwsze spotkanie członków rady od 16 września, kiedy miało dojść do odwołania Jana Kurpa, wieloletniego prezesa PKE. Wtedy skończyło się na awanturze ze związkowcami, którzy murem stanęli za szefem. Interwencja ministra skarbu zobowiązała przewodniczącego rady do zawieszenia broni do czasów wyborów. Przegrana PiS postawiła go w trudnej sytuacji - napisał "PB".
Filip Grzegorczyk szykuje się więc do pożegnania z posadą szefa rady PKE. - Zamierzam tego dokonać w najbliższym czasie, prawdopodobnie z końcem miesiąca. Uzasadnienie mojej decyzji podam w dniu złożenia rezygnacji - mówi Filip Grzegorczyk.
Według informacji "PB", może to nastąpić 18-20 listopada, a poniedziałkowemu posiedzeniu rady prawdopodobnie będzie przewodniczył po raz ostatni. Oznacza to, że młody menedżer, który podgryzał prezesa Kurpa, ostatecznie przegrał batalię o jego odwołanie. Ale to nie koniec konfliktu - zastrzega "Puls Biznesu".
W poniedziałkowym posiedzeniu rady, oprócz zarządu, mają uczestniczyć przedstawiciele związków zawodowych. Taką deklarację otrzymali 21 września od szefa rady. Warunkiem było wstrzymanie się z protestami do dnia wyborów. W nagrodę poznają przyczyny, dla których miało dojść do zmian w zarządzie PKE.
- Chcemy się dowiedzieć, dlaczego atakowany był prezes Kurp i jakie był przesłanki, aby go odwołać. Oczekujemy, że szef rady PKE przedstawi swoje racje. W posiedzeniu będą uczestniczyli przedstawiciele wszystkich organizacji związkowych, w sumie 10 osób - wyjaśnia Zdzisław Przydatek, przewodniczący Solidarności w PKE.
Z informacji "PB" wynika, że dwóch członków zarządu PKE, Igor Styc i Piotr Pecka, powołani za czasów PiS, stracą posady jeszcze w tym roku.
Zobacz także: Związkowcy z PKE chcą odwołania szefa Rady Nadzorczej
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Odchodzi szef Rady Nadzorczej PKE