Jeden dzień sprzedaży akcji Enei to zbyt mało, by wyciągać wnioski. Ale biura maklerskie nie liczą na cud i nie szykują kredytów.
— Przez cały dzień ani jeden klient nie zapytał o Eneę. Nie dostaliśmy żadnego telefonu w tej sprawie. A oferta jest krótka, zapisy będą trwały w sumie tylko 6 dni — mówi anonimowy pracownik punktu obsługi klienta jednego ze znanych biur maklerskich.
— To dopiero początek. Kulminację zainteresowania ofertą zawsze obserwuje się podczas dwóch, trzech ostatnich dni jej trwania — pociesza Marek Pokrywka, dyrektor wydziału operacyjnego Domu Maklerskiego BOŚ.
Zaraz jednak dodaje, że z pewnością nie należy spodziewać się cudu.
— To nie tajemnica, że nie ma zainteresowania giełdą, a więc również rynkiem pierwotnym. Żeby drobni inwestorzy wrócili do biur maklerskich, musi poprawić się koniunktura. A nic nie wskazuje na to, że stanie się to w najbliższych dniach. Szkoda, ciekawa spółka, ale takie czasy — podsumowuje przedstawiciel BOŚ.
Braku entuzjazmu dowodzi też oferta kredytowa przygotowana przez biura maklerskie, a raczej… jej brak. Gdy sprzedawały się Azoty, inwestorzy mieli możliwość skorzystania ze specjalnych kredytów. Jednak dla kupujących oferta skończyła się źle, co zdaniem naszych rozmówców rzuciło cień na sprzedaż Enei - czytamy w "Pulsie Biznesu".