Parlament Europejski opowiedział się w środę za obowiązkowym podziałem właścicielskim firm energetycznych w UE, idąc o wiele dalej niż rządy państw członkowskich w liberalizacji unijnego rynku energii elektrycznej.
Tak radykalny pomysł nie ma jednak poparcia wśród krajów członkowskich w Radzie UE. 6 czerwca zebrani w Luksemburgu ministrowie ds. energii zgodzili się na trzy różne możliwości oddzielenia przesyłu od produkcji, w tym najmniej radykalną opcję: pozostawienie przesyłu w ramach koncernów energetycznych, ale z gwarancjami niezależności i swobody zarządu np. w sprawach inwestycji.
"Jestem zawiedziona porozumieniem zawartym w Radzie" - powiedziała autorka sprawozdania PE, Eluned Morgan z brytyjskiej Partii Pracy. "Ugięliście się za bardzo przed głosem mniejszości" - zwróciła się do przedstawiciela słoweńskiego przewodnictwa, odnosząc się do stanowiska ośmiu krajów, z Francją i Niemcami na czele, które sprzeciwiają się rozdziałowi właścicielskiemu.
Eurodeputowana zarzuciła im "ochronę narodowych koncernów, które chcą inwestować na innych rynkach, ale odmawiają dostępu do własnego".
Oprócz propozycji rozdziału właścicielskiego, projekt w wersji PE przewiduje również możliwość limitowania cen energii na niekonkurencyjnych rynkach, pierwszeństwo w dostępie do sieci dla energii ze źródeł odnawialnych, a także utrzymuje wspieraną przez Polskę klauzulę ograniczającą przejmowanie kontroli nad systemami przesyłowymi w UE przez firmy z krajów trzecich, które nie respektują analogicznych zasad liberalizacji rynku. W PE ta tzw. klauzula Gazpromu nie wywoływała sprzeciwu.
"Rosyjski monopol państwowy posiada rosnące inwestycje w 16 krajach UE. To wystarczający powód do egzekwowania zasady wzajemności w relacjach handlowych z państwami trzecimi. Inaczej będziemy bezbronni, za co zapłacimy naszym bezpieczeństwem" - powiedział podczas debaty Konrad Szymański (PiS).
Eurodeputowany mocno poparł pełny rozdział właścicielski, argumentując, że tam, gdzie go przeprowadzono, w latach 1998-2006 średni wzrost cen energii dla gospodarstw domowych wyniósł 3 proc., a tam, gdzie tego zaniechano, ceny energii wzrosły o 28 proc.
"Pamiętajmy, że najważniejszy na końcu jest konsument - i temu służą te wszystkie regulacje: ochronie konsumentów, użytkowników energii w UE" - podkreślił eurodeputowany PO Jerzy Buzek.
"Demonopolizacja napotyka opór kilku krajów, które skądinąd zaliczają się do liderów integracji europejskiej. Brakuje też solidarności w kontaktach z zewnętrznymi dostawcami ropy i gazu. Bilateralne układy, na przykład te zawierane na zachodzie i wschodzie UE z Gazpromem, osłabiają naszą pozycję przetargową" - ocenił z kolei Janusz Lewandowski (PO).
Różnica stanowisk między Radą a Parlamentem Europejskim oznacza, że przed drugim czytaniem obie instytucje spróbują znaleźć kompromisowe rozwiązanie i eurodeputowani zapewne będą musieli pójść na ustępstwa.
Środowe głosowanie dotyczyło tylko rynku energii elektrycznej; głosowanie nad analogicznymi przepisami dotyczącymi rynku gazu odbędzie się w lipcu. Zdaniem Buzka ostatecznie rozdzielenie własnościowe na rynku energii elektrycznej będzie mocniejsze i dalej idące niż na rynku gazu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PE za pełnym podziałem firm na rynku energii elektrycznej