Nie jestem specjalistą od polityki energetycznej, jednak trzeba mieć świadomość, że działalność samej UE w dążeniu do poprawy sytuacji klimatycznej bez udziału największych państw na świecie przyniesie, delikatnie mówiąc ograniczone skutki - mówił w czasie debaty "Priorytety polskiej prezydencji w Unii Europejskiej" Dariusz Rosati, były europoseł i minister spraw zagranicznych.
Według byłego ministra koszty dostosowania do nowych technologii i spełnienia wymogów ochrony klimatu są w UE rozłożone wybitnie nierównomiernie. I z całą pewnością Polska przegapiła moment kiedy rodził się temat ochrony klimatu i zbyt pochopnie później zgodziła się w 2007 r. na dokument ustanawiający cel redukcji emisji 3 x 20. Co obecnie stawia nasz kraj w bardzo trudnej sytuacji.
- Muszę przyznać, że dość długo odnosiłem się sceptycznie do priorytetu naszej prezydencji w 2011 r. pod hasłem „Energia i ochrona klimatu” przypuszczam, że chodzi tu o dość specyficzne podejście naszych władz do tego tematu, rodzaj „perwersyjnej zemsty”. Rząd mówiąc o priorytecie w zakresie klimatu chce prawdopodobnie, w tej sprawie występować w roli hamulcowego. Czyli dążyć do realizacji wyznaczonego celu przy zupełnie innym rozłożeniu kosztów. Nie może być tak, że kraje Europy zachodniej, czy USA zatruły atmosferę, natomiast w okresie, w którym należy w końcu posprzątać to koszty ponosimy my – wyjaśnił Dariusz Rosati.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polska będzie "hamulcowym" ws. klimatu i ograniczeń emisji CO2