W ciągu 12 miesięcy UE wdroży najbardziej radykalny w historii plan ograniczenia emisji CO2. Polskę może to sporo kosztować
Na zakończonym w piątek szczycie zapadła decyzja, że przepisy wdrażające "pakiet" zostaną przyjęte w ekspresowym jak na Unię tempie - maksymalnie w ciągu jednego roku.
Za 12 miesięcy w Unii będzie więc obowiązywać więc nowe prawo, które ma doprowadzić do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla aż o 20 proc. do końca 2020 r. Ten cel zostanie osiągnięty m.in. po przez ograniczenie liczby dostępnych pozwoleń na emisję CO2 dla przemysłu, a także przez zmuszenie elektrowni do kupowania wszystkich swoich zezwoleń emisyjnych na aukcjach (obecnie dostają je za darmo). To ma skłonić je do ograniczania emisji CO2 - wyjaśnia "GW".
Do uzgodnienia pozostaje jeszcze, co zrobi UE, żeby zapobiec przenoszeniu się firm (zwłaszcza przemysłu ciężkiego) poza Europę, do krajów, w których nie ma obowiązku redukowania emisji CO2. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy już ma pomysł, co zrobić: trzeba zmusić kraje trzecie (np. Chiny i Indie), żeby też zaczęły wdrażać u siebie podobne reformy. - Nie zamierzamy nadal importować towarów z krajów, które nie przestrzegają żadnych zasad w czasie, gdy my nakładamy ograniczenia na nasze kraje - mówił cytowany przez dziennik Sarkozy.
Polski rząd nigdy nie ukrywał, że radykalne zapisy "pakietu klimatycznego" mogą się okazać kosztowne dla naszej gospodarki. Minister środowiska Maciej Nowicki ostrzegał ostatnio, że cena prądu wzrośnie o 50-70 proc. w 2013 r., gdyby przyszło nam wdrożyć przygotowany w Komisji Europejskiej plan.
Jak czytamy w "Gazecie", być może jednak ten projekt da się trochę zmodyfikować - bo premierowi Tuskowi udało się wynegocjować niewielką furtkę awaryjną. Jak zapewniał w piątek w Brukseli, w trakcie wdrażania reformy zostanie uwzględniona specyfika polskiej gospodarki. Na przykład to, że ponad 90 proc. elektryczności uzyskuje się ze spalania węgla.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polska może sporo zapłacić za unijny plan emisji CO2