Polski rząd sprzeciwia się pomysłom Brukseli na redukcję emisji dwutlenku węgla do atmosfery. I nie tylko my przymierzamy się do storpedowania projektu tej strategicznej reformy.
Komisja przekonuje, że 20-proc. redukcji CO2 w ciągu 12 lat uda się dokonać za pomocą: • zwiększonego udziału odnawialnych źródeł energii (20 proc. w 2020 r.); • reformy systemu handlu zezwoleniami na emisję CO2; • zlikwidowaniu narodowych barier w handlu ekoenergią.
Ambitne plany Komisji spotykają się jednak z coraz większym sprzeciwem rządów i lobby gospodarczych, a Polska zaczyna wyrastać na kraj, który najmocniej podważa projekt reformy. I choć nikt nie powie tego głośno, jest bardzo prawdopodobne, że razem z kilkoma innymi rządami Unii Polska będzie grała na całkowite "utopienie" inicjatywy Komisji. Albo na bardzo głębokie jej zmiany.
"Gazeta" dotarła do rządowego dokumentu, który wylicza długą listę 30 zastrzeżeń, jakie polski rząd ma wobec planów Brukseli. Nie podoba nam się m.in. sugerowany pułap udziału energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii, jaki chce Polsce dać Komisja: 15 proc. - To zbyt ambitny cel. Dla nas możliwy pułap to 11-13 proc. - mówi "Gazecie" wiceminister gospodarki Marcin Korolec, odpowiedzialny za negocjacje.
Po drugie, Polska zwraca Brukseli uwagę, że przy ustalaniu celów powinno się wziąć pod uwagę możliwości rozwoju odnawialnej energii w danym kraju. Tymczasem Komisja proponuje, żeby głównym kryterium było PKB - napisała "Gazeta".
Naszemu rządowi zupełnie nie podoba się też pomysł, aby certyfikatami zielonej energii można było handlować na terenie całej UE. Certyfikaty to dodatkowe źródło zarobku dla firm produkujących zieloną energię. Zakłady energetyczne, które nie mają w swojej ofercie energii z wiatru, wody lub biomasy, mogą w zamian kupować certyfikaty - i w ten sposób wypełniać wskaźniki zużycia energii odnawialnej. Certyfikaty są ważne tylko na terenie danego kraju. I Polska chce, żeby tak pozostało. Bo jeśli rynek zostanie otwarty - to certyfikaty w krajach biedniejszych zostałyby wykupione przez bogate firmy ze starej UE, a dla polskich firm mogłoby ich zabraknąć lub też byłyby za drogie - czytamy w "GW".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polska zablokuje unijną reformę CO2?