Polskie przedsiębiorstwa chcą inwestować w ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w Chinach. Dzięki temu zdobędą dodatkowe prawa do emisji dwutlenku węgla na unijnym rynku
Wtedy unijne przedsiębiorstwa będą mogły wykorzystać prawa z redukcji gazów cieplarnianych zagranicą, tzw. CER. Projekty są realizowane w krajach, które nie dostały limitu gazów cieplarnianych w protokole z Kioto. Komisja Europejska zadbała, by i tu ustalić pewne ograniczenia. W przypadku polskich firm jest to 10 proc. limitu emisji dwutlenku węgla na lata 2008 - 2012 - wyjaśnia dziennik.
Jednak jak zachęcał minister środowiska Jan Szyszko, nasz limit możemy zwiększyć o 20 mln ton dwutlenku węgla przez inwestycje w nowoczesne technologie w państwach rozwijających się.
Większość polskich firm będzie miała trudności ze zmieszczeniem się w limitach gazu narzuconych przez Brukselę. Dlatego są zainteresowane ograniczaniem szkodliwych dla klimatu emisji. Najtaniej można to zrobić w Chinach. Przymierzają się do tego zarówno duże elektrownie, jak i lokalne, niewielkie przedsiębiorstwa.
- Chcemy przyłączyć się do projektu odzysku metanu w Chinach - mówi w "Rz" Jerzy Uziębło z Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Mińsku Mazowieckim.
Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie inwestycje są mile widziane przez Brukselę. W ostatnich latach ujawniono wiele nieprawidłowości związanych z tanimi metodami zmniejszania emisji gazu HFC 23. Takie projekty będą bardzo skrupulatnie badane.
Jak przypomniała w "Rz" Marzena Chodor z biura instrumentów rynkowych KE, Komisja nie uwzględni inwestycji w zalesianie, energię nuklearną i budowę dużych tam wodnych.
Prawa z redukcji gazów cieplarnianych (CER) mogą zostać zakwestionowane, jeśli inwestor nic nie robi w swoim kraju, by chronić klimat. W przyszłości CER mogą okazać się jednostkami, które połączą systemy handlu gazami cieplarnianymi w wielu państwach. Na rozliczanie tych jednostek mogą się zgodzić Kanada i Australia.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polskie firmy chcą inwestować w chińskie prawa do emisji CO2