Dostawcy energii domagają się w 2009 roku podwyżek nawet o 30 proc. Jeśli dostaną na to zgodę URE, przeciętna rodzina zapłaci rachunek wyższy o 15 proc. rocznie
– Ceny, które zaproponowały przedsiębiorstwa we wnioskach taryfowych dla gospodarstw domowych, są przerażające – stwierdził prezes Swora. – Uważam, że są zawyżone, co będziemy weryfikować w toku postępowania taryfowego.
By podwyżki mogły wejść w życie od 1 stycznia 2009 r., szef URE powinien je zaakceptować do 17 grudnia. Czeka go trudne zadanie – ograniczenia apetytów spółek, w momencie gdy sytuacja na rynku sprzyja wzrostom cen dla odbiorców.
– Podwyżka 30-proc. jest jak najbardziej możliwa ze względu na wzrost cen hurtowych – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Kulesa z Towarzystwa Obrotu Energią.
Spółki przenoszą w taryfy te koszty, które wymuszają wytwórcy, czyli elektrownie. Te ostatnie z kolei narzekają na rosnące koszty węgla i konieczność dokupienia pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, bo limity, które im przydzielono, nie są wystarczające. Poza tym, choć elektrownie przestaną już płacić akcyzę (20 zł za megawatogodzinę) i zostaje ona przeniesiona na dystrybutorów, to jednak nie zamierzają obniżyć ceny o całą kwotę podatku, a jedynie o ok. 10 zł.
Teraz na rynku hurtowym ceny sięgają 230 – 240 zł za megawatogodzinę. I na podobnym poziomie spółki negocjują umowy na przyszłoroczne dostawy. Dla porównania – pod koniec 2007 r. ceny wynosiły ok. 140 – 160 zł - pisze "Rzeczpospolita".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prąd mocno zdrożeje