Europa jest dziś zbyt podzielona, mimo że z gospodarczego punktu widzenia nie ma alternatywy dla głębszej integracji i utworzenia jednolitego rynku. Trzeba sformułować odpowiedź na wyzwania, które hamują napływ inwestycji i dławią konkurencyjność - pisze specjalnie dla portalu wnp.pl Nani Beccalli-Falco, prezes i dyrektor zarządzający GE Europe.
Europa bez wątpienia najgorsze ma już za sobą i powoli zaczyna wychodzić z kryzysu, choć wciąż silnie odczuwa jego konsekwencje. Bezrobocie wciąż pozostaje na zbyt wysokim poziomie, bez pracy pozostaje dziś 25,7 miliona Europejczyków. Produkcja przemysłowa powróciła na ścieżkę wzrostu, ale wciąż sytuuje się 10 procent poniżej poziomu sprzed kryzysu, a inwestycje spadły o 380 miliardów euro. Jak widać jeszcze wiele pozostaje do zrobienia w kwestii odbudowy europejskiej gospodarki i zachęcenia inwestorów Europie i na świecie do realizowania projektów inwestycyjnych na Starym Kontynencie.
Europa wprawdzie pozostaje ważnym celem bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jednak bliższe przyjrzenie się temu zagadnieniu pozwala dostrzec niepokojący trend.
Pomiędzy rokiem 2003 a 2013 udział Europy w tego rodzaju inwestycjach spadł z 40 procent do 20 procent. W tym samym czasie udział Chin wzrósł z 3 procent do 9 procent, co oznacza, że przyciągają one już niemal połowę inwestycji realizowanych dziś na obszarze Unii Europejskiej. Choć do takiego obrotu spraw niewątpliwie przyczynił się kryzys gospodarczy, to nie należy zapominać, że tendencja ta daje o sobie znać już od roku 2003.
Tym niemniej, w 2013 roku można było odnotować kilka wydarzeń, które pozwalają z nadzieją patrzeć w przyszłość. W tym roku Europa (nie wliczając w to Rosji) zajęła drugie miejsce pod względem wartości bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które wzrosły o 25 procent. Żaden inny region na świecie nie zanotował tak dynamicznego wzrostu, a jeśli uwzględnimy samą tylko Unię Europejską to jest on jeszcze wyższy i wynosi 38 procent. To optymistyczne wieści, nie zapominajmy jednak, że kondycja gospodarcza Europy wciąż daleka jest od tej, jaką można było obserwować przed kryzysem czy w roku 2003.
Stabilność, łatwość prowadzenia interesów, dostęp do rynku, infrastruktura, wykwalifikowana siła robocza, produktywność i konkurencyjność to jedne z najważniejszych kwestii rozważanych przez GE i inne firmy decydujące się na inwestowanie za granicą.
Innym czynnikiem są możliwości realizacji tych inwestycji. Jako firma zatrudniająca w Europie 94.000 pracowników, GE nie zaniechało inwestycji nawet w okresie kryzysu. Z 8 miliardów euro jakie GE na przestrzeni ostatnich dwóch lat zainwestowało w przejęcia, ponad 60 procent (5,12 miliardów euro) przypadło na Europę, gdzie firma wciąż poszukiwać będzie okazji dla realizacji korzystnych inwestycji.
W Europie wciąż panuje przyjazny klimat dla inwestycji, jednak nie wykorzystuje ona w pełni swojego potencjału inwestycyjnego ani istniejących możliwości wzrostu. Przyszłość Europy, a zarazem każdego z 28 Państw Członkowskich, zależeć będzie od tego, czy Unia Europejska zdoła wykorzystać przewagę konkurencyjną w postaci swojego rozmiaru i związanego z nim efektu skali. Aby w pełni wykorzystać te możliwości, Unia Europejska musi przeprowadzić daleko posunięte reformy społeczne, polityczne, gospodarcze i fiskalne. Aby to osiągnąć, konieczne jest także pogłębienie procesu integracji.
Europa musi sformułować odpowiedź na wyzwania, które hamują dziś napływ inwestycji i dławią konkurencyjność. Struktury, procedury, sposób kreowania polityk i metody zarządzania muszą zostać uproszczone aby ograniczyć koszty, usunąć bariery dla handlu i inwestycji, a także stworzyć bardziej elastyczną gospodarkę, która będzie szybciej reagować na pojawiające się wyzwania i szanse rozwoju.
Europa jest dziś zbyt podzielona, mimo że z gospodarczego punktu widzenia nie ma alternatywy dla głębszej integracji i utworzenia jednolitego rynku. Wyzwanie to nie jest „sprawą dnia wczorajszego”, jak wyraził się Mario Monti. Stworzenie rynku jednolitego dla usług poprzez harmonizację prawa i norm mogłoby zwiększyć PKB Unii Europejskiej o 4 procent. Jednocześnie obniżono by koszty i uproszczono prowadzenie działalności. Znaczne korzyści przyniosłoby też utworzenie jednolitego rynku energii, co wpłynęłoby na zmniejszenie kosztów produkcji, wyzwolenie efektu skali i ułatwienie realizacji inwestycji, które na przestrzeni 20 następnych lat osiągną wartość 1 biliona euro i przyczynią się do rozwoju infrastruktury oraz poprawy europejskiej konkurencyjności.
Innym kluczowym czynnikiem dla przyciągnięcia inwestycji jest dostęp do wykwalifikowanej siły roboczej. Jest to coraz poważniejsze wyzwanie wynikające po części ze starzenia się europejskich społeczeństw. W unijnym sektorze usług i przemyśle wolnych jest dziś 1,7 miliona miejsc pracy. Do zwiększenia atrakcyjności Europy znacznie przyczyniłoby się stworzenie wspólnego rynku pracy dla całej Unii Europejskiej, większa mobilność między poszczególnymi państwami członkowskimi, ujednolicony system uznawania kwalifikacji, a także reformy rynku pracy.
Na koniec należy podkreślić, że negocjowane obecnie Transatlantyckie Partnerstwo Handlowo-Inwestycyjne to dla Europy niezwykła szansa na usunięcie barier dla handlu i inwestycje po obydwu stronach Atlantyku.
Obserwując zmiany zachodzące w Europie dostrzegamy realną szansę na odejście od polityki zaciskania pasa, świeże spojrzenie na miejsce, w którym się znaleźliśmy, a także realizację efektywnej i realistycznej strategii wzrostu i odnowy Unii Europejskiej. W sercu tej strategii musi być troska zwiększenie europejskiej atrakcyjności i konkurencyjności.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prezes GE Europe: dostrzegamy realną szansę na odejście w Europie od polityki zaciskania pasa