- Fatalna sytuacja na światowych rynkach finansowych może spowodować, że część planów prywatyzacyjnych będzie wstrzymana. Ważą się losy debiutu Enei, choć jeszcze z oficjalnego harmonogramu nie zrezygnowaliśmy - mówi "Gazecie Wyborczej" minister skarbu.
Ministra skarbu niepokoi to, że potencjalni nabywcy spółek (także w drodze giełdowej) żądają coraz większego dyskonta (upraszczając, obniżenia ceny sprzedaży) - właśnie ze względu na fatalną sytuację na rynkach.
Ten problem w największym stopniu dotyczy koncernu Enea, którego debiut giełdowy został wyznaczony na koniec października. - To jest właśnie taki moment, kiedy co dzień pojawiają się nowe rekomendacje: sprzedawać, nie sprzedawać - powiedział Grad. - Nie wykluczam, że część planów będzie trzeba zamrozić - dodaje. - Kluczem do powodzenia prywatyzacji Enei jest sięgnięcie do bliskowschodnich funduszy inwestycyjnych - dodał Grad.
Grad powiedział, że skarb państwa pozbędzie się kontroli nad wszystkimi spółkami elektroenergetycznymi z wyjątkiem największej Polskiej Grupy Energetycznej. Dotychczas mówiło się o zachowaniu większościowego pakietu także w drugim co do wielkości Tauronie, który podobnie jak PGE jest wpisany na rządową listę spółek o znaczeniu strategicznym. - Tauron zadebiutuje na giełdzie, a potem trafi do inwestora strategicznego - wyjaśnił Grad.
MSP chce też sprzedawać małe firmy poprzez aukcje. - W tym trybie moglibyśmy sprzedać około setki spółek, głównie takich, które mają niewielkie zatrudnienie, a jednocześnie dużą część majątku w postaci np. nieruchomości.
Grad ujawnił też swoją wizję dalszego funkcjonowania największej polskiej firmy ubezpieczeniowej, wciąż państwowego PZU. Także w kontekście sporu z Eureko. Grad przyznał, że w resorcie skarbu rozważany jest scenariusz, według którego odszkodowanie dla Holendrów byłoby wypłacone z kasy PZU w formie dywidendy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prywatyzacja poczeka na hossę