Niska jakość paliw, brak norm dotyczących używanych w domach pieców oraz świadomości mieszkańców i ich trudna sytuacja ekonomiczna to główne powody wielkich kłopotów z niską emisją w Polsce. Jak temu zaradzić?
W byle czym palą byle czym
W piecach domowych pali się często węglem najgorszej jakości. Ekolodzy nazywają go produktem węglopodobnym czy mułem węglowym.
– Brakuje regulacji na poziomie krajowym. To poważne zaniedbanie ministra gospodarki. W efekcie do pieców domowych trafia odpad węglowy, który nigdy nie powinien być w nich spalany. Alarmowaliśmy, wnioskowaliśmy o kontrole w ministerstwie gospodarki, dlaczego nie byliśmy w stanie przyjąć kluczowych regulacji – podkreśla Andrzej Guła, prezes stowarzyszenia Krakowski Alarm Smogowy.
Dodaje, że problem fatalnej jakości powietrza w Polsce nie dotyczy tylko dużych miast. – Miasteczka z powiatu suskiego w zimie mają gorsze powietrze niż Kraków – kontynuuje Guła.
Problemem jest też to, w czym pali się w domach. Mowa o piecach lub kotłach, w których produkcji Polska przoduje. Z tym że na krajowy rynek trafiają te najgorsze i najtańsze, tzw. śmieciuchy czy kopciuchy. Pogłębiają problem niskiej emisji. Nie wszyscy jednak obwiniają wyłącznie producentów kotłów.
– Skoro mogą produkować takie piece i jest na nie popyt, to z tego korzystają – komentuje Marek Sowa, marszałek województwa małopolskiego. – Ale władza publiczna, mając różne narzędzia, nie tylko ustawy, choć normy bardzo by pomogły, może zmusić strony do działań w interesie i ochrony środowiska i branży – dodaje.
Dopłaty do wymiany pieców popularne, ale...
Marszałek podkreśla, że dzięki pieniądzom unijnym, z NFOŚiGW w 7-8 lat będzie można w regionie wymienić ok. 100 tys. kotłów (w ramach programu dopłat). – Dla nas wyzwaniem jest ograniczenie do 2018 r. niskiej emisji o 60-70 proc. – dodaje Sowa.
Ważna jest także właściwa informacja i edukacja społeczeństwa. – Spotkałem się z sytuacjami, że były pretensje do urzędów, że rozdają pieniądze na wymianę pieców. Ale to przecież nie są pieniądze tylko na wymianę pieca w konkretnym domu, ale także na poprawę powietrza, jakim wszyscy oddychają – zauważa Zbigniew Michniowski, prezes Stowarzyszenia Gmin Polska Sieć „Energie Cites”.
Co gorsza, są gminy, w których okazuje się, że pieniądze wydane na programy walki z niską emisją to pieniądze wyrzucone w błoto.
– Niepokoi nas tendencja, którą obserwujemy w niektórych gminach, że ludzie biorący udział w programach z powodów finansowych odłączają się od lepszych kotłów i wracają do starych pieców. Kiedy zakładali nowy piec, tona ekogroszku kosztowała 300-400 zł, teraz 800 zł – alarmuje Andrzej Pilot, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Katowicach.
Pocieszające jest tylko to, że programy ograniczania niskiej emisji nadal cieszą się dużą popularnością.
– Jeśli wielkość tego dofinansowania zależy od jakości kotła, to też przekonuje beneficjentów do zakładania lepszych instalacji. Mimo wszystko potrzebne są kontrole tego, w czym się pali i czym się pali – kontynuuje Andrzej Pilot, dając przykład Niemiec, gdzie kominiarz w trakcie kontroli sprawdza certyfikaty dotyczące kotła i faktury za zakup opału.
Bez kontroli i doradztwa się nie obędzie, bo dane są zatrważające. 80 proc. zanieczyszczeń z nieefektywnego spalania w piecach pochodzi z dwu województw: śląskiego i małopolskiego. 70 proc. mieszkańców mających piece w domu przyznaje się do spalanie śmieci.
Ciepło systemowe najtańsze, jednak nie wszędzie się sprawdza
– Nie stać nas na połowiczne rozwiązania – podkreśla Grzegorz Bednarski, dyrektor Departamentu Rynku i Ciepła spółki Tauron Ciepło. – Nie tylko przepisy muszą zawierać normy, także plany urbanistyczne miasta, koncepcje dotyczące budynków mieszkalnych powinny zawierać kwestie związane z ogrzewaniem. Mamy XXI wiek, a ludzie nie mają grzejników na ścianach i do pieca wrzucają wszystko, co pod ręką – dodaje.
Wprowadzanie wielu rozwiązań utrudnia prawo. Mowa nie tylko o zakazującej opalanie węglem zaskarżonej uchwale krakowskiej rady.
– Jeśli radni chcą w planach miejscowych zawrzeć pewne ograniczenia, wojewoda zarzuca, że te obostrzenia nie mają podstaw prawnych – mówi prezes Michniowski. – W Bielsku-Białej zanieczyszczenia z kotłowni wynoszą ponad 18 proc., zanieczyszczenia komunikacyjne ok. 18 proc. Większość to zanieczyszczenia ponadlokalne, transgraniczne. Problem niskiej emisji trzeba rozwiązywać w skali regionalnej i krajowej, bo indywidualne działania niewiele dadzą – kontynuuje.
Tauron zamierza kompleksowo rozbudowywać sieć ciepłowniczą, ale na przeszkodzie znów stanęły przepisy.
– Prowadzimy szeroką kampanie społeczną o plusach korzystania z ciepła systemowego. Nakazy przyłączania się do sieci ciepłowniczej w nowych budynkach wydały nam się pożądane, ale nowelizacja prawa budowlanego z tego zapisu zrezygnowała. Nie potrafimy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego przy nowych budowach zlikwidowano wymóg dostarczenia zaświadczenia o zaopatrzeniu w ciepło – nie kryje zdziwienia dyrektor Bednarski.
– Ciepło systemowe jest najtańsze – potwierdza minister środowiska Maciej Grabowski, dodając, że na działania w ramach IV osi priorytetowej RPO przeznaczonych jest prawie 800 mln euro. A to nie koniec finansowania. Walkę z niską emisją od lat wspiera Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska.
– Oprócz Krajowego Programu Ochrony powietrza mamy kilka innych, jak np. Kawka, których celem jest ograniczanie niskiej emisji – wymienia Małgorzata Skucha, prezes NFOŚIGW. – Nie zapominajmy, że ograniczyć niską emisję można też dzięki wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii – dodaje.
Ale na Śląsku, który górnictwem stoi, odejście od pieców i węgla wydaje się trudne. Zresztą nie tylko na Śląsku.
– Sieci ciepłownicze mogą być budowane w dużych miastach, w miejscowościach o rozdrobnionej strukturze się nie sprawdzą – twierdzi marszałek Sowa i dodaje, że problem z niskiej jakości piecami to domena starego budownictwa. – Tu dofinansowanie publiczne do wymiany pieców musi być kontynuowane, ale z czasem powinno maleć, bo nie możemy w nieskończoność dopłacać do kotłów – dodaje.
Czy jest szansa na zmianę przepisów?
– Przygotowałem zmianę rozporządzenia dotyczącego jakości paliw – mówi Maciej Grabowski, minister środowiska, ale przyznaję, że stanowisko jego resortu różni się od stanowiska Ministerstwa Gospodarki. – Jak zakończy się ten spór, nie umiem powiedzieć – dodaje.
Zdaniem ministra Grabowskiego normy co do jakości paliw będą wpływały pozytywnie także na sektor produkcji węgla. – Cele sektora górniczego i Ministerstwa Środowiska mogą być zbliżone. Przecież marże na paliwie dobrym są wyższe niż na słabym i będzie można dobre paliwo sprzedawać na rynku detalicznym – argumentuje minister Grabowski.
Artykuł powstał na podstawie debaty „Niska emisja”, która odbyła się w ramach VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Przepisy nie ułatwiają walki z niską emisją