Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej projekt nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii tylko pozornie daje nadzieję na poprawę sytuacji branży wiatrowej w Polsce. Branża mówi o „dramatycznym” pogorszeniu się sytuacji już istniejących instalacji.
- Faktyczny przyrost mocy po tegorocznej aukcji może być zerowy - ostrzega Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.
- PSEW będzie rekomendował wydłużenie przynajmniej o rok umów przyłączeniowych.
- Farmy działające w systemie zielonych certyfikatów znów znajdą się na skraju bankructwa.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Energii pod koniec lutego przedstawiło projekt zmiany ustawy o OZE, który zakłada m.in. szybkie powiększenie mocy źródeł odnawialnych, przede wszystkim wiatraków. Według ME zapobiegnie to konsekwencjom finansowym za nieosiągnięcie przez Polskę celu OZE na 2020 r.
W przekazanym 28 lutego do konsultacji publicznych projekcie ministerstwo proponuje w 2019 r. przyznać w drodze aukcji wsparcie dla nowych wiatraków na lądzie o mocy 2,5 tys. MW. Istniejące wiatraki mają moc niemal 6 tys. MW, w wyniku aukcji z listopada 2018 r. ma powstać ponad 1,1 tys. MW nowych turbin. W sumie, przyrost mocy wszystkich rodzajów OZE w wyniku tegorocznych aukcji ma wynieść ponad 3,4 tys. MW.
Czytaj więcej: Resort wie jak osiągnąć limity energii odnawialnej i uniknąc olbrzymich kosztów
Dla branży wiatrowej zaproponowane zmiany tylko pozornie dają nadzieję na poprawę sytuacji.
– Instalacje wiatrowe zakontraktowane w ramach tegorocznej aukcji nigdy nie powstaną. Bo banki nie zdecydują się na finansowanie projektów, którym w trakcie realizacji wygasają pozwolenia na budowę (ważne tylko do maja 2021 r.) – twierdzi Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.
Według stowarzyszenia faktyczny przyrost mocy po tegorocznej aukcji może być zerowy mimo zaplanowanej kontraktacji 2,5 tys. MW z wiatru.
- Dlatego mimo pewnych pozytywnych informacji wynikających z lektury noweli ustawy o OZE (m.in. chęci przeprowadzenia dużej aukcji dla nowych mocy wiatrowych i wydłużenia umów przyłączeniowych do stycznia 2020 r.), PSEW nie widzi szans na ożywienie w branży i zasypanie luki inwestycyjnej – komentuje organizacja
W ramach rozpoczętych właśnie konsultacji społecznych PSEW będzie rekomendował wydłużenie przynajmniej o rok umów przyłączeniowych (wygasających w maju 2019 r.), a pozwoleń na budowę – do 2023 roku.
PSEW docenia wzmocnienie mechanizmu gwarancji pochodzenia poprzez umożliwienie zbywania ich także poza Polską. Jednocześnie jednak widzi konieczność interwencji w zakresie regulacji dla istniejących instalacji.
Czytaj też: Nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii kluczowa dla podmiotów rynku energetyki
- Przepisy proponowane w ramach konsultowanej nowelizacji ustawy o OZE po raz kolejny uderzają w branżę wiatrową, odwracając pozytywne skutki wcześniejszych modyfikacji prawa, w tym tej dotyczącej podatku od nieruchomości – czytamy w komunikacie PSEW.
Według niego „taki właśnie efekt będzie miało wprowadzenie mechanizmu zaniżającego w sztuczny sposób ceny zielonych certyfikatów poprzez manipulowanie wielkością tzw. opłaty zastępczej, która wpływa na wycenę praw majątkowych”.
W wyniku przyjęcia proponowanych rozwiązań łączne przychody ze sprzedaży energii i zielonych certyfikatów farmy nie przekroczą 312 zł za MWh, czyli będą niewiele wyższe od tych z lat bessy obejmujących drugą połowę 2017 r. i początek 2018 r. Tymczasem w biznesplanach większości farm inwestorzy zakładali przychody na poziomie 400 zł-450 zł zaMWh.
– Farmy działające w systemie zielonych certyfikatów znów znajdą się na skraju bankructwa. Zagrożonych utratą rentowności może być ok 70 proc. istniejących instalacji – szacuje prezes PSEW.
Z takim odsetkiem nierentownych farm wiatrowych mieliśmy do czynienia po wprowadzeniu dyskryminujących branżę przepisów (ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych dot. podatku z maja 2016 r. i nowelizacji ustawy o OZE z lipca 2017 r. dot opłaty zastępczej tzw. „Lex Energa”), co potwierdziły dane Agencji Rynku Energii.
– Mimo początkowych nadziei na nowe otwarcie dla technologii wiatrowej, ten projekt przyjmujemy jako destabilizujący branżę. Tak radykalne zmiany prawa po raz kolejny doprowadzą do fali pozwów inwestorów, którzy zainwestowali w oparciu o zaufanie do polskiego rządu. Podkopią też rodzące się na nowo zaufanie instytucji finansowych i zagranicznych podmiotów, którzy chcą wejść w projekty wiatrowe na Bałtyku. W rezultacie stracimy szansę nie tylko na realizację zobowiązań międzynarodowych w zakresie OZE, ale też na transformację struktury wytwarzania energii w oparciu tanią i czystą energię, zgodnie ze światowymi megatrendami – konkluduje Gajowiecki.