Samorządy wystawiły na sprzedaż kilkadziesiąt ciepłowni. Choć są stare i zdezelowane, ustawiła się do nich długa kolejka największych koncernów energetycznych - pisze dziennik finansowy "WSJ Polska".
Samorządy chętnie pozbywają się elektrociepłowni, bo nie mają pieniędzy na konieczne remonty. A potrzeba na nie miliardów złotych. Jeżeli pieniądze się nie znajdą, firmy ciepłownicze zostaną zamknięte. Sprawa jest pilna, bo większość z nich jest w 70 - 80 proc. zdekapitalizowana. Po 2012 r., kiedy zaczną obowiązywać rygorystyczne przepisy dotyczące emisji CO2, nie będzie one w stanie spełniać unijnych wymogów. Większość ciepłowni trzeba będzie budować praktycznie od zera.
- Blok zasilany węglem i biomasą o mocy 175 MW, który może zaspokajać potrzeby ciepłownicze i energetyczne takiego miasta jak np. podwarszawski Pruszków, kosztuje w zależności od technologii 450-550 mln zł, i to bez gruntu - mówi Paweł Smoleń, dyrektor odpowiedzialny za sektor ciepłowniczy w Vattenfall.
Dla samorządów są to gigantyczne pieniądze, ale nie dla wielkich koncernów. Dla nich może być to znakomity biznes.
- Największym zainteresowaniem będą się cieszyć przedsiębiorstwa kontrolujące zarówno produkcję ciepła, jak i jego przesył, jak np. WPEC w Legnicy - twierdzi Remigiusz Chlewicki, ekspert Ernst & Young. Ale nie tylko. - Atrakcyjne będą wyeksploatowane ciepłownie, na miejscu których będzie można postawić nowe. Ciekawe są też lokalizacje, w których tanim kosztem będzie można podłączyć nowych odbiorców - dodaje Chlewicki.
Apetytu na małe ciepłownie nie kryje Vattenfall. Szwedzi mają już Warszawę, teraz chcą wejść do miast powiatowych.
- Interesują nas stare, nawet niewielkie, ciepłownie osiedlowe - mówi Smoleń. Koncern chce zamiast nich postawić nowe bloki, produkujące ciepło i prąd z węgla i biomasy.
Z powiększania swojego portfela nie zrezygnuje na pewno niemiecki RWE (ma już 52 elektrociepłownie).
- Ciepłownictwo i produkcja energii elektrycznej są częścią naszej strategii w Polsce - zapewnia Andrzej Modzelewski, dyrektor ds. rozwoju RWE Stoen.
W grze weźmie też udział francuski EdF. To jak na razie najbardziej aktywny w prywatyzacji ciepłownictwa zachodni koncern. Należy do niego 20 proc. naszego rynku. Ma już ciepłownie w Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Zielonej Górze i Toruniu - czytamy w "WSJ Polska".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ruszyła walka o małe elektrociepłownie