Samorząd: potrzeba zmian w prawie, by chronić powietrze przed niską emisją

Samorząd: potrzeba zmian w prawie, by chronić powietrze przed niską emisją
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Obecne potrzeby ochrony powietrza, związane m.in. z tzw. niską emisją, wymagają wielu zmian prawnych - wynika z diagnozy zajmujących się tematem specjalistów samorządu woj. śląskiego. Zdaniem specjalistów zajmujących się paliwami węglowymi, część problemów tzw. niskiej emisji jest do rozwiązania przy udziale państwa. Obok kontroli produkcji paliw stałych, sugerują wsparcie wdrożenia i sprzedaży "czystego" paliwa z węgla do "brudnych" pieców.

Tzw. niska emisja to wypuszczanie do atmosfery pyłów i gazów ze źródeł bliskich powierzchni ziemi (paleniska gospodarstw domowych, lokalne kotłownie, transport). Od lat jest to problem dużych aglomeracji, takich jak katowicka czy krakowska, ale też np. kotlin górskich, jak okolice Żywca. Zanieczyszczenia z niskiej emisji najbardziej rosną tam zimą, przy niskich temperaturach - wiążąc się głównie z paleniem w prymitywnych domowych piecach paliw niskiej jakości.

Starania na rzecz poprawy jakości powietrza koordynują samorządy województw. Wdrażają one tzw. programy ochrony powietrza, a poprzez nie - konkretne działania wynikające z ustaw czy regulacji unijnych. Ze względu na niewystarczające dotąd efekty w woj. śląskim tamtejszy urząd marszałkowski przeanalizował je pod względem finansowym (duża część działań okazała się nieefektywna) oraz prawnym.

"Analiza prawna pokazała, że trzeba by było zmieniać zapisy bardzo wielu ustaw, żeby te programy ochrony powietrza mogły przynieść w ogóle jakiś skutek" - podkreślił podczas zorganizowanej w ub. tygodniu w Katowicach konferencji "Węgiel a niska emisja" Wojciech Główkowski wicedyrektor wydziału ochrony środowiska w urzędzie marszałkowskim woj. śląskiego.

Specjalista wymieniał, że prócz zmian w prawie ochrony środowiska, potrzebne byłoby m.in. prawne umożliwienie kontroli instalacji indywidualnych (np. domowych pieców), czy też nadanie wybranym organom odpowiednich uprawnień egzekucyjnych. Ważne byłyby też zmiany w prawie dotyczącym zagospodarowania przestrzennego.

"Postulowany jest np. zapis, by dla miast czy gmin, gdzie występują obszary przekroczeń norm, obowiązkowe było opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego i żeby w tym planie znalazły się zapisy, które uniemożliwiłyby instalowanie pewnych źródeł emisji" - zaznaczył samorządowiec.

Odniósł się przy tym do głośnej w ostatnim czasie decyzji sejmiku woj. małopolskiego. Pod koniec ub. roku zakazał on (z okresami przejściowymi) używania paliw stałych, w tym węgla (oprócz drewna) do ogrzewania mieszkań i domów w Krakowie. Główkowski ocenił, że nie całkiem rozwiązuje to sprawę - potencjalnie czyste paliwo (np. gaz czy olej) spalane w słabej jakości instalacji, da bowiem podobny efekt jak spalanie "brudnego" paliwa. Z tego względu wiele państw UE skłania się raczej do zakazu dotyczącego nie konkretnego paliwa, a konkretnego limitu emisji.

Niezależnie od tego specjalista ocenił, że regiony powinny móc kształtować własne strategie energetyczne powiązane z programami ochrony powietrza. Przypomniał też, że w Polsce nie ma na razie możliwości tworzenia stref ograniczonej emisji komunikacyjnej (jakie funkcjonują np. w niemieckich miastach). Za istotne uznał wprowadzenie prawnych standardów emisyjnych dla urządzeń spalania o małej mocy (w unijnym prawie funkcjonują normy określające pięć kategorii czystości emisji; z piątą najwyższą; jednak ich stosowanie w Polsce nie jest obligatoryjne).

Rozwiązaniem mogącym egzekwować stosowanie paliw stałych (w tym węgla) o odpowiedniej jakości, a co za tym idzie czystości, mógłby być podatek od emisyjności - tym wyższy, im "brudniejsze" paliwo. Chodzi o to, aby najgorsze pod tym względem paliwa trafiały do dużych instalacji - z odpowiednimi systemami oczyszczania spalin - i tam były spalane z najmniejszą szkodą dla środowiska. Pod tym warunkiem gorsze paliwa mogłyby być nadal tanie dla odbiorców przemysłowych, natomiast dla indywidualnego klienta kosztowałyby tyle, co paliwa "czyste".

"Takie rozwiązanie okazało się chwilowo niemożliwe. Przez chwilę zaistniało w projekcie strategii bezpieczeństwa środowiskowego i energetycznego przyjętym jakiś miesiąc temu przez rząd. Niestety, decyzją ministerstwa finansów zostało wykreślone" - wskazał Główkowski.

Niezależnie od takiego podatku ważne jego zdaniem byłoby określenie prawnych standardów oraz kontroli jakości dla paliw stałych, w tym paliw węglowych.

Podczas zorganizowanej w ub. tygodniu w Katowicach konferencji "Węgiel a niska emisja" Aleksander Sobolewski z Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu analizował koszty związane z ograniczaniem tzw. niskiej emisji. To zanieczyszczenie powietrza pyłami i szkodliwymi gazami ze źródeł zlokalizowanych blisko ziemi w polskich warunkach pochodzi głównie ze spalania w prymitywnych piecach paliw niskiej jakości, np. mułu węglowego czy odpadów.

Sobolewski mówił, że jakości spalin sprzyja stosowanie "czystych paliw" w odpowiednich dla nich instalacjach, przy czym z reguły - im czystsze paliwo, tym wyższa jego cena. Ekspert akcentował, że spalając dostępny węgiel (dobrej jakości) w warunkach domowych można uzyskać czyste spaliny - pod warunkiem zastosowania nowoczesnego kotła retortowego.

Koszt takich urządzeń (od 8 do 10 tys. zł) nawet przy zewnętrznych dotacjach (zwykle do 50 proc.) jest jednak nie do udźwignięcia dla znacznej części społeczeństwa. Dlatego naukowcy z zabrzańskiego Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla opracowali nowe, tzw. kawałkowe paliwo bezdymne, które można "czysto" spalać także w prostych piecach.

Sobolewski przekonywał, że technologia jego wytwarzania jest prosta i stosunkowo tania. W uproszczeniu polega na kontrolowanym częściowym zgazowaniu, czyli spaleniu węgla. Emitowane spaliny ze szkodliwymi substancjami są oczyszczane, a odbiorca otrzymuje schłodzone, przesiane i spakowane paliwo bezdymne.

Takie paliwo, według Sobolewskiego, przy spalaniu w klasycznych, prostych kotłach emituje 10- czy nawet 15-krotnie mniej pyłu i 5-krotnie mniej lotnych związków organicznych niż węgiel typu groszek. Jednocześnie ma wyższą od niego wartość opałową. W najtańszych piecach osiąga 3. klasę emisji w pięciostopniowej skali zgodnej z tzw. normą 303 dla kotłów grzewczych o małej mocy - do 0,5 MW.

"Może to być więc paliwo, które wchodzi w istniejący system infrastruktury" - podkreślił ekspert. "Nie mamy jednak dla niego ceny. (...) Dlatego, że dla podjęcia produkcji konieczne będzie opracowanie systemu wsparcia finansowego" - zastrzegł. Oszacował wstępnie, że koszt produkcji 1 gigadżula mocy z nowego paliwa może być wyższy o 30-50 proc. niż w przypadku węgla typu ekogroszek - przeznaczonego do znacznie droższych kotłów.

Sobolewski zaznaczył, że ten, kogo stać na zakup kotła retortowego, powinien kupować groszek. "Natomiast kogo nie stać na wymianę kotła, państwo musi mu zagwarantować rozwiązanie, które pozwoli na 10-krotne ograniczenie emisji" - ocenił. "Każdy system, który będzie miał ograniczać niską emisję, musi brać pod uwagę tę część społeczeństwa, której nie stać na tę 50-procentową dopłatę do nowego kotła" - zaakcentował.

Naukowiec podkreślił, że skuteczność systemu mającego ograniczać niską emisję wymaga wielu działań równoległych - także zmian prawnych i organizacyjnych. Prócz odpowiedniego wsparcia dla paliw niskoemisyjnych wymienił m.in. system kontroli paliw stałych - od wytwórcy do użytkownika.

Sobolewski postulował również wprowadzenie zakazu sprzedaży w Polsce kotłów małej mocy o 1. i 2. klasie emisyjności (według tzw. normy 303), stworzenie systemu przeglądów, konserwacji i doposażenia instalacji centralnego ogrzewania, wprowadzenie monitoringu pracy kotłów centralnego ogrzewania (czujniki kominowe i popiołowe, by uniemożliwić spalanie odpadów) oraz kompleksową edukację społeczeństwa w tym zakresie.

"Czy to możliwe? To decyzje polityczne. Na początku lat 90. na stacjach benzynowych, obok wchodzącej benzyny bezołowiowej, była benzyna żółta - ołowiowa. Koszt produkcji bezołowiowej jest zdecydowanie wyższy, jednak na stacjach były w tej samej cenie. Wtedy zrównanie kosztów umożliwiła relacja kosztów do wysokości akcyzy. Tu sytuacja jest bardziej skomplikowana, ale rozwiązywalna" - ocenił ekspert.

Wskazał m.in., że po stworzeniu odpowiednich regulacji prawnych kluczem do rozwiązania problemu powinna być współpraca samorządów i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Samorząd: potrzeba zmian w prawie, by chronić powietrze przed niską emisją

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!